Zardzewiały tankowiec

Konkretny materiał. Nie taki od Waszego sprawdzonego dilera, tylko raczej od kogoś, kogo spotykacie w ciemnej alejce i zagaduje Was szeptem „mam coś dla Ciebie, sprawdź to. Tylko uważaj, nie przesadź”. Nie zamierzam więc pytać z jakiego portu Ottoich przypłynął swoim zardzewiałym tankowcem. Zaprosił na pokład. Zajrzałem wszędzie. Nie było to doświadczenie łatwe, ale takie być nie mogło.

To niepokojące sci-fi (pięknie wykończone horrorem i festiwalem makabry), nastrojem przypomina mi film Pi Aronofsky’ego. Nie wiem do końca dlaczego, głównie chodzi o atmosferę pełną czegoś dziwnego, groźnego. W końcu czegoś co drapie cię po karku, ale gdy się odwracasz już tego nie ma. Zabiegi formalne i narracyjne artysty Ottoicha wychodzą z terytorium zarezerwowanego dla psychologii nierzadko zahaczając o kwestie transcendentalne.

Zardzewiały tankowiecOttoich rozwala ściany i pokazuje inny świat.

Warto zerknąć na Zardzewiały tankowiec wcześniej, przed decyzją o kupnie. Jeżeli styl, wściekły, brutalny, nie przypasuje już na etapie wertowania stron, to odpuśćcie. Z drugiej strony, zapewniam, że za tą dość wysublimowaną konwencją stoi bardzo spójna treść. Wydaje to się może dziwne, bo jak przy takich rysunkach i fabule krążącej wokół istnienia lub nieistnienia można mówić o spójności. Można, bo Ottoich prowadzi swój Zardzewiały tankowiec pewną ręką kapitana, który ma swoje dzieło pod kontrolą. I tutaj, w tym dziele, entuzjaści treści paranoicznych, podskórnej grozy, teorii spiskowych, fantastyki z rejonów w które zapuszczał się Philip K. Dick, będą wniebowzięci.

Co najważniejsze, ilustracje pasują do treści. Nie umiem rysować, ale gdybym miał przenieść w formie graficznej swoje senne koszmary na papier, byłyby w stylu, którym naznaczona jest autorska droga Ottoicha. Ujmująco szpetne postaci, rozlane krajobrazy, pływające przedmioty, rozchwiana perspektywa. Wszystko jakby dryfuje, albo znajduje się w drodze do upadku. Bohaterowie raz narysowani na kartce są zgnieceni, przemieleni, a później zaprezentowani w tej formie w Zardzewiałym tankowcu. Tak to widzę.

Komiks trudny, wymagający. Satysfakcja przychodzi szybko.

Wkraczając na pole horroru artyście puszczają hamulce. I dobrze, bo w kwestii poznawczej przy dochodzeniu do prawdy mamy poczuć się nieswojo. Przed takim wyzwaniem stoi Antoni, główny bohater Zardzewiałego tankowca, mężczyzna który zaczyna dostrzegać prześwity pomiędzy tym, co wydawało się dla niego realne, a tym co naprawdę jest rzeczywiste. W przypadku tego komiksu nie chcę pisać więcej o fabule. Każda strona będzie dla Was zaskoczeniem.

To nie jest komiks łatwy w odbiorze, ale satysfakcja pojawia się dość szybko. Pod względem ciężaru przypomina mi trochę Smołę Piotra Marca. Nie mam zamiaru zestawiać ich razem, ale oba oferują podobną atmosferę.

Zardzewiały tankowiec
nie przypadnie wszystkim do gustu. Nie powinien, nie ma klasycznych ilustracji, ma ciężki klimat, bywa nieprzystępny. Ale jest z nim tak, jak z filmami Lyncha, niektórymi obrazami Cronenberga. To komiks spełniający swoje ambicje.

 

Patryk Karwowski

Rysunki: Ottoich
Scenariusz: Ottoich
Ilość stron: 248
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Wydawnictwo: Best Comics
Format: 215 x 290 mm

KOMIKS UDOSTĘPNIONY PRZEZ WYDAWCĘ. ZNAJDZIESZ GO NA PÓŁKACH