The Prosecutor

Dla fana azjatyckiego kina akcji każdy nowy film z Donnie Yenem to nie lada gratka. Pragnę jednocześnie szybko uspokoić tych, którzy uważają że liczący sobie dzisiaj 60. lat Yen, mógłby już odpuścić. Tak, to dobry występ. Tutaj dodatkowo Yen zabrał się za reżyserię, choć nie ma w tym temacie za wielu sukcesów. Filmy przez niego reżyserowane do tej pory, nie przyprawiają nikogo o szybsze bicie serca. Czy tak samo będzie z Prokuratorem? Bardzo możliwe, niemniej to solidne kino akcji dodatkowo połączone z dramatem sądowym.

The ProsecutorUspokajam fanów, Donnie Yen nie zawodzi.

Tak musiało się stać (to łączenie gatunków), Yen ma już swoje lata. Chociaż sylwetka i przygotowanie fizyczne wciąż jest u niego na wysokim poziomie, to pewien rodzaj ekwilibrystycznych zagrywek będzie musiał odpuścić. Niby wiek to tylko liczba, ale w kinie akcji fani wszystkiego nie kupią. Tutaj na dwie godziny filmu, mamy raptem cztery intensywne sekwencje. Dwie z nich są imponujące. Chociażby dlatego warto po film sięgnąć. Dla widzów obeznanych z umiejętnościami Yena będzie to wielka przyjemność zobaczyć mistrza i jego charakterystyczny styl. To wciąż jest rozpoznawalne, Yen potrafi w choreografię. Dodatkowo reżyserując te sceny, zadbał o to by wypaść w nich wiarygodnie.

Imponująco więc Prokurator się rozpoczyna. Jako widzowie uczestniczymy w zbrojnej akcji policyjnej. Donnie Yen jako Fok Chi Ho przewodzi grupie uderzeniowej. Wchodzą bezceremonialnie, mamy tu pokaz siły. Ale uzbrojony gang nie pozostaje dłużny, wywiązuje się walka. Te sceny robią ogromne wrażenie, nawet jeżeli przy ich tworzeniu brał udział komputer. To widać, niektóre momenty są jakby wyjęte z gry video. Niemniej choreografia może przyprawić o zawrót głowy. Strzelanina połączona z walką wręcz przy użyciu wszystkiego, co tam w pobliżu się znajdzie, to majstersztyk. Pięknie skomponowane otwarcie, które mogłoby zwiastować cały seans w tym stylu.

Kino akcji, ale również dramat sądowy.

Tak jednak nie jest, bo podążając już za fabułą, muszę nakreślić nieco schemat scenariusza. Otóż Fok Chi Ho rzeczywiście jest twardzielem. Rzeczywiście dowodził akcją, ale po zatrzymaniu i po wyroku ułaskawiającym na bandytach Fok Chi Ho traci wiarę w działania policji i w jej skuteczność. Porzuca mundur i wyciąga z szafy togę. Zanim jednak do tego dojdzie, musi spędzić kilka lat kształcąc się w zawodzie prawnika. Po siedmiu latach dołącza do departamentu sprawiedliwości, teraz jest prokuratorem i nie zamierza nikomu odpuścić. Niestety, po tej stronie barykady wcale nie jest lepiej. Fok Chi Ho widzi nadużycia władzy. Zauważa też, że w imię obietnic mniejszych wyroków, za kratki trafiają ludzie niewinni. Tak jest w sprawie, którą się aktualnie zajmuje. Dotyczy ona przemytników narkotyków, którzy posługując się domowymi adresami przypadkowych osób, sprowadzają z zagranicy kokainę. Te same osoby są wplątane w proceder i ciężko im się z tego wykaraskać. Przydzielenie obrońcy są ustawieni, za mniejsze wyroki doprowadzają do tego, że źródło wciąż jest bezpieczne…

The Prosecutor

Proces zajmuje w filmie dobrą godzinę i ci, którzy pragną seansu złożonego z czystej akcji mogą poczuć się rozczarowani. Ale zapewniam, finał w metrze powinien Wam zrekompensować to oczekiwanie. Przypominam, Donnie Yen ma te 60 lat na karku, ale dwoi się i troi, by zapewnić fanom to, do czego przyzwyczaił ich całymi latami. Jest więc sporo parkoura (ucieczka przez wielopiętrowy parking), jest walka z hordą ochroniarzy, no i ten finał. To tam, w metrze, na ciasnej w gruncie rzeczy przestrzeni, znowu dostajemy tą samą imponującą pracę pionu operatorskiego (wspomaganego efektami), znaną już z otwarcia do Prokuratora. Ciosy są potężne, w ruch idą młotki, maczety, jest sporo kopania, mniej tym razem łamania i wyłamywania kończyn.

To solidny film akcji, a będąc już przy samej ocenie będę go polecać jako niezły.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 118 min
Gatunek: akcja
Reżyseria: Donnie Yen
Scenariusz: Edmond Wong
Obsada: Donnie Yen, Julian Cheung, Michael Hui, Francis Ng, MC Cheung Tin-fu
Zdjęcia: Noah Wong
Muzyka: Chui Chit-ho