Lei Li (David Chiang) był swego czasu bardzo pewnym siebie szermierzem. Nie czuł respektu przed nikim. Nie była dla niego istotna ilość przeciwników, z którymi miał zamiar się zmierzyć. Pokonywał wszystkich, śmiał się im w twarz. Taki był jednak do czasu spotkania mistrza Lunga (Ku Feng). Lung w przeciwieństwie do Li nie używa miecza. Jego bronią jest sansetsukon, rodzaj trzyczęściowej laski. To trzy, połączone pierścieniami kije. W rękach specjalisty od walki bronią białą, jest to narzędzie bardzo groźne. Mężczyźni stają do walki. Li jest tak pewny siebie, że nie bierze pod uwagę przegranej. Więcej! Deklaruje, że w przypadku porażki odetnie sobie prawą rękę i zapomni o kung-fu. I tak się dzieję. Ręka kończy przybita do drzewa, a okryty hańbą Li rejteruje z areny walki.
Jednoręki szermierz, epickie kino akcji.
Nie widziałem dwóch poprzednich filmów z serii, ale absolutnie nie przeszkodziło to w odbiorze. Wszak Jednoręki szermierz z 1971 roku to tak naprawdę The New One-Armed Swordsman, czyli Nowy jednoręki szermierz. Poprzednie filmy to Jednoręki szermierz z 1967 roku i Powrót jednorękiego szermierza z 1969 roku. Wszystkie trzy wyreżyserował Chang Cheh pod skrzydłami Shaw Brothers Studio.
Mamy więc nowe rozdanie, kolejny bohater traci rękę. Upokorzony Li pracuje teraz w karczmie. Robi wszystko, a poważny stopień inwalidztwa nie wpływa na jakość jego pracy. Zmywanie, gotowanie, usługiwanie. Jest cierpliwy i zna swoje miejsce w szeregu. Nabrał pokory. Ze strapioną miną wykonuje każde polecenie. Gdy trafią się złośliwi goście, a on staje się obiektem wyzwisk, nic z tym nie robi. .Jest rozgoryczony, ale nie buntuje się. Na bunt przyjdzie jeszcze czas, tak jak przyjdzie czas na kolejną konfrontację z okrutnym mistrzem Lungiem.
Malowniczy, dramatyczny, fantastyczny w swojej konwencji.
Fascynujący kontrast jest w Jednorękim szermierzu. Z jednej strony to film bardzo brutalny i pełen przemocy. Krew jest wyraźna, postaci w ogromnych ilościach padają jak muchy. Gdy dochodzi do pojedynków z wieloma przeciwnikami dla realizatorów liczy się głównie styl. Ten (styl) jest najczęściej stawiany nad wiarygodność. Znamy to z innych filmów wuxia. Wprawdzie nie ma tu tych przesadzonych przelotów między drzewami, ale pewne fantastyczne wizualizacje są jak najbardziej w tonie tego kina.
Ogląda się więc Jednorękiego mistrza z zapartym tchem. Piękne malownicze scenografię, dużo dramatyzmu wypisanego na twarzach, epickie sceny gdy bohater przypomina sobie po co znalazł się na tym świecie. Poetycki, wypełniony akcją, wspaniale wykończony. W swojej konwencji to majstersztyk.
Czas trwania: 102 min
Gatunek: akcja, wuxia
Reżyseria: Chang Cheh
Scenariusz: Ni Kuang
Obsada: David Chiang, Ti Lung, Lee Ching
Zdjęcia: Kung Mu-to
Muzyka: Chen Yung-huang