El Borbah to coś więcej niż graficzna i fabularna jazda po bandzie. To esencjonalny punk na kredowym papierze. El Borbah to stylizowany na meksykańskiego zapaśnika samozwańczy detektyw, twardziel jakich mało. Jak rozwiązuje powierzone mu sprawy? Najczęściej rozwiązuje je z buta.
El Borbah jest stały w uczuciach do swojej garderoby i przyzwyczajeń. Musimy dobrze zrozumieć konwencje, której hołduje amerykański rysownik i scenarzysta Charles Burns. To komiks przerysowany, o ironio. Ale przerysowany w najlepszy możliwy sposób. Estetyka Burnsa wychodzi z ciemnych zaułków, z gatunkowej szmiry, z najlepszych sci-fi noirowych ciosów i niezmiennie punkowej wściekłości. Będę przy tym obstawał, bo właśnie z taką artystyczną wolnością kojarzy mi się album El Borbah, zbiór kilku opowiadań, spraw kryminalnych do których został wynajęty zapaśnik.
El Borbah, najpierw cios w mazak, później pytanie.
Gdybym miał szukać nawiązań, to filmowo było najbliżej do niezwykłego Repo Man Alexa Coxa. To podobny rodzaj niespokojnego absurdu, w którym, mimo wszystko, można się zanurzyć po uszy i jest to przyjemne uczucie. Dlaczego? Bo El Borbah jest świetnie narysowany, kreska jest mocna, rysunki agresywne, czuć tutaj pełną świadomość twórcy. Bohater Burnsa nie stosuje półśrodków, wszystko w jego działaniu jest przesadzone. Przesadzone są groźby, które kieruje w kierunku podejrzanych, niewinnych, winnych. Te teksty są z pogranicza dobrego smaku, ale El Borbaha mało dobry smak interesuje. Gdy działa, to zawsze skutecznie. Gdy przychodzi czas na posiłek, zamawia zestaw dla kilku osób. Nadużywa alkoholu, ale nie wpływa to na jego prawidłowy osąd. Jest przede wszystkim efektywny.
Bardzo nieprzyjemny typ. Skuteczny jak nikt inny!
Można odnieść wrażenie (pierwsze wrażenie), że El Borbah Charlesa Burnsa to wykolejeniec, dziwny gość, zupełnie niepasujący do… do czego właściwie? Przecież El Borbah na tle całego świata przedstawionego jest tym jednym z bardziej prawych i bardziej normalnych person. To cały krajobraz u Burnsa jest dziki, niebezpieczny, pełen zwyrodnialców, szemranych typów, zła. To tam, na zewnątrz, poza hacjendą naszego meksykańskiego zapaśnika panuje prawo dżungli. Porywani są ludzie, kobiety są wykorzystywane, wszyscy do siebie strzelają, szaleni naukowcy przeprowadzają chore eksperymenty. Na tym tle El Borbah jest całkiem normalny i na pewno całkiem w porządku.
Wydaje się więc, że można tu parafrazować słowa Mariona Cobrettiego z Cobry „You’re a disease, and I’m the cure”. I to właśnie El Borbah jest lekiem na cały syf, który spływa po kadrach Burnsa. Wspaniały komiks, szalony, z fabułą która kroczy ścieżkami których nie przewidzisz, nie odgadniesz kolejnego kroku bohatera, którego niektórzy chcieliby nazwać antybohaterem.
Rysunki: Charles Burns
Scenariusz: Charles Burns
Redakcja: Karolina Gębska
Ilość stron: 104
Oprawa: miękka
Tłumaczenie: Wojciech Góralczyk
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Format: 230 x 300 mm