Droga do Yellow Sky

1867 rok, banda złożona z siedmiu byłych żołnierzy dokonuje napadu na bank w miasteczku w Teksasie. Pech chciał, że niedaleko stacjonował oddział kawalerzystów. Kawalerzystom w pościgu udało się dorwać jednego ze złodziei, reszta wkroczyła na teren Doliny Śmierci. Ścigający dali sobie spokój. Byli przekonani, że to bilet w jedną stronę.

Na czele gangu stoi James „Stretch” Dawson (Gregory Peck). Przed wkroczeniem na zdradziecką pustynię pojawiły się pierwsze niesnaski. W tym momencie już wiemy, kto sieje zamęt w ekipie, kto jest w miarę lojalny. Ale ostatecznie mężczyźni ruszyli dalej. Przed nimi kilkadziesiąt mil, w tym spora część przez solniska. Bez wody, na granicy śmierci, nierzadko już po drugiej stronie życia. Wyczerpani dotarli do opuszczonego miasta. To miasto duchów. Ale ktoś w tym miejscu jeszcze jest. To piękna Constance Mae, zwana Mike (Anne Baxter) i jej dziadek (James Barton). Co tu robią? Dlaczego wciąż mieszkają pośród ruin? Bandyci nie są w ciemię bici. Gdy dociera do nich, że staruszek trzyma tutaj gdzieś złoto, nie zamierzają ruszać dalej bez kolejnego łupu.

Droga do Yellow SkyDroga do Yellow Sky, albo weryfikacja ludzkich postaw.

Złoto, fortuna, pieniądze. Te rzeczy raz za razem potrafią skutecznie poróżnić ludzi, którzy wcześniej zawarli jakiś sojusz. A przecież ci tutaj, to w większości kanalie. Jedynie Dawson ma jeszcze kręgosłup w miarę solidny. Reszta, a szczególnie Dude (Richard Widmark) i „Długi” (John Russell) myślą tylko o jednej rzeczy. Niektórzy nawet o dwóch, bo jest przecież ta ślicznotka.

Uznany na polu westernu reżyser William A. Wellman (Zdarzenie w Ox-Bow z 1943 roku), nakręcił swój obraz na podstawie powieści Williama Riley Burnetta, która w momencie filmowej premiery nie została jeszcze opublikowana. Burnett swoją książką, pod tytułem Stretch Dawson mógł pochwalić się dopiero w 1950 roku. Western Wellmana to dość klasyczna opowieść o tym, co złoto robi z ludźmi. O tym samym, tylko w inny sposób, opowiadał Skarb Sierra Madre z tego samego roku i wiele, wiele innych.

Peck, Widmark i Baxter. Solidne fundamenty tej historii.

Ten schemat raz za razem się sprawdza. Scenariusz Lamara Trottiego (Trotti dostał statuetką Oscara za scenariusz do filmu Wilson z 1945 roku w reżyserii Henry’ego Kina) opisuje przede wszystkim szereg ludzkich zachowań w sytuacjach granicznych. Gdy za rogiem czeka złoto, mężczyźni pokazują z jakiej ulepieni są gliny. To bardzo dobry western, który przedstawia kilka ludzkich historii. Z niektórych ludzi wychodzi naprawdę nikczemna natura. Dla innych złoto wydaje się drugorzędną sprawą, ważniejsze jest spokojne życie (miłość?). Niektórzy chcą tylko przeżyć.

Droga do Yellow Sky

Największe wrażenie Droga do Yellow Sky robi przy części z ucieczką i podróżą przez pustynię. Czarno białe zdjęcia Josepha MacDonalda pokazują dobitnie grozę tych terenów. Dalekie ujęcia straceńców, poorany teren solniska, słaniający się mężczyźni pod piekącym słońcem. To robi wrażenie. Ale Joseph MacDonald na tym nie kończy. Wszak takie naturalne krajobrazy to niekiedy samograj. Miasto duchów, kilka ciekawych ujęć, ten western można zapamiętać nie tylko dzięki grze aktorskiej, ale chyba przede wszystkim dzięki pracy autora zdjęć.

To bardzo dobrze skonstruowana historia. Bandyci wśród których można było zauważyć te liczne oznaki szorstkiej przyjaźni szybko zweryfikowali swoje postawy. To film dynamiczny, jest i obowiązkowa strzelanina na koniec, kilka zaskoczeń. Polecam. Film doczekał się remake’u w 1967 roku w reżyserii Roberta D. Webba.

Patryk Karwowski
Czas trwania: 98 min
Gatunek: western
Reżyseria: William A. Wellman
Scenariusz: Lamar Trotti, W.R. Burnett (na podstawie powieści)
Obsada: Gregory Peck, Richard Widmark, Anne Baxter, Robert Arthur, John Russell, Harry Morgan
Zdjęcia: Joseph MacDonald
Muzyka: Alfred Newman