Monster, czyli narracyjny węzeł gordyjski.
Koreeda opowiedział w filmie nakręconym na podstawie scenariusza Yuji Sakamoty o chłopcu, który zaczyna się dziwnie zachowywać. Fabuła jest tak rozpisana żebyśmy jako widzowie, co chwilę zmieniali obiekt naszych podejrzeń. Nic w tym trudnego dla sprawnego filmowca. Przy zastosowaniu odpowiednich środków łatwo przenosić uwagę na inny punkty. Zaczyna się od chłopca, przechodzimy na stronę nauczyciela, w końcu podążamy za kolegą ucznia. I to wszystko w jednym filmie, na jednej linii, przy różnych perspektywach.
Areną walki jest szkoła. Zderzają się tam różne osobowości, interesy, każdy myśli o sobie, albo o osobie mu najbliższej. Tak jest w przypadku Sori, matki która staje w obronie syna. Pierwszą wersję, którą usłyszymy jest taka, że jej syn został zaatakowany przez nauczyciela. Ten (nauczyciel) miał mówić niepokojące rzeczy. Wizyta w szkole za dużo nie dała. Dyrektorka ma swoją walkę, straciła wnuczkę, okoliczności tego wypadku też są co najmniej dziwne. Ale to wszystko i tak nic, bo oskarżony nauczyciel przedstawia swój przebieg wydarzeń (i my będziemy ich świadkiem). Poszkodowany uczeń miał się znęcać nad młodszym kolegą.
Sprytny, przebiegły, klimatyczny.
Monster nadrabia jednak wspomnianym klimatem. Czuć tutaj w powietrzu coś groźnego. Co jednak najbardziej intrygujące, wciąż krążymy myślami wokół najbardziej przerażających rzeczy. W ogóle nie bierzemy pod uwagę, że za wszystko odpowiedzialny może być ciąg niedopowiedzeń. Czyli znowu nawaliło to, co najczęściej. Ludzie nie potrafią rozmawiać, ale dochodzi tu też element braku zaufania. W przypadku tematów szkolnych może to być nawet zasadne, wszak sprawa idzie o przemoc wobec ucznia. To kto jest w końcu potworem?
Gatunek: dramat
Reżyseria: Hirokazu Koreeda
Scenariusz: Yuji Sakamoto
Obsada: Sakura Andō, Eita Nagayama, Sōya Kurokawa, Hinata Hiiragi, Yūko Tanaka
Zdjęcia: Ryûto Kondô
Muzyka: Ryūichi Sakamoto