Kod milczenia

Wiecie ile pompek zrobił Chuck Norris? Wszystkie.

Andrew Davis, reżyser kina akcji. Czy aby na pewno należycie doceniamy jego wkład w rozwój kina gatunku? Czy wszyscy zdają sobie sprawę, że Andrew Davis, jako reżyser, ma na swoim koncie jeden z najlepszych filmów z Chuckiem Norrisem (właśnie omawiany Kod milczenia), dwa najlepsze filmy ze Stevenem Seagalem (LiberatorNico – ponad prawem) i ten rewelacyjny film z Harrisonem Fordem (ponadczasowy i chyba uwielbiany przez wszystkich Ścigany). Nie mogę zapomnieć o Przesyłce z Genem Hackmanem.

Kod milczeniaAndrew Davis at his best.

Andrew Davis miał więc smykałkę, czuł kino akcji, rozumiał zapotrzebowanie, miał też intuicję. Chuck Norris ma może lepsze filmy w swoim portfolio (nie za dużo, ale ma), jednak Kod milczenia to zdecydowanie ten bardzo dobry thriller, co najważniejsze bardzo poważny i ze znakomitym scenariuszem Michaela Butlera i Dennisa Shryacka. Wyobraźcie sobie, że pierwotnie miała to być kolejna część Brudnego Harry’ego. I nie jest to typowy film przeznaczony dla Chucka Norrisa. Nie ma tu za wielu scen, które są charakterystyczne dla gwiazdora skupionego na sztukach walki. Tych jest raptem kilka i poradziłby sobie z nimi każdy twardziel. Jak choćby ci wszyscy, którzy rolę odrzucili, czyli Kris Kristofferson, Jeff Bridges, czy Charles Bronson. Zdecydował się Norris, który zagrał fantastycznie. Jest przede wszystkim małomówny i wiarygodny.

Znikąd pomocy, sam przeciw wszystkim.

Aktor zagrał Eddiego Cusacka, sierżanta prowadzącego grupę taktyczną w policji. Poznajemy go w trakcie nalotu na Kolumbijczyków w jednej z podłych dzielnic w Chicago. Nie można się przyczepić do akcji, wszystko jest dobrze zaplanowane, nikt nie nawalił. Wszystko poszłoby świetnie, gdyby nie to, że konkurencja nie śpi. Ktoś próbował zrabować łup podczas transakcji. Policjanci musieli interweniować. To już nie było planowane, wdarł się chaos, zginął jakiś dzieciak, zastrzelił go stary wyga. I to jest ten kluczowy moment w scenariuszu. Koledzy bronią starego policjanta, ale nie Eddie, który już od dawna wnosił o zdjęcie go z ulicy. Sprawa Kolumbijczyków jest w toku, Herszt zbirów (Henry Silva) chce zaprowadzić porządek na ulicy, a wszyscy na komisariacie patrzą spod byka na Eddiego, który jest tym porządnym gliną, nie znosi partactwa.

Kod milczenia

Fizycznie nie była to wymagająca rola dla Norrisa, ale ze swoim aktorskim warsztatem musiał wznieść się na wyżyny. Ktoś mógłby napisać, że to tylko gliniarz, który mało mówi, długo patrzy. Nic bardziej mylnego, nawet to można zepsuć. A Chuck Norris wypadł bardzo przekonująco. Ma tu dużo siły w spojrzeniu, świetnie wypadły te sceny, gdy zdaje sobie sprawę, że nie może liczyć na niczyją pomoc. W uwiarygodnieniu fabuły pomógł rzecz jasna wspomniany scenariusz, dialog szyte na miarę, żadnych zbędnych słów, tylko esencja kina sensacyjnego. Cała reszta to Andrew Davis at his best, czyli pościgi, wybuchy, strzelaniny., jest i bójka na dachu jadącej kolejki miejskiej (świetnie praca kaskaderów) Bardzo dobry film i rzeczywiście jeden z lepszych w dorobku aktorskim Chucka Norrisa.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 100 min
Gatunek: akcja
Reżyseria: Andrew Davis
Scenariusz: Michael Butler, Dennis Shryack, Mike Gray
Obsada: Chuck Norris, Henry Silva, Bert Remsen, Molly Hagan
Zdjęcia: Frank Tidy
Muzyka: David Michael Frank