Fox. Wydanie zbiorcze

My name is Fox, Alan Fox. Trochę z tego Alana Bond, trochę Indiana Jones, trochę bohater z komiksów niemieckiego rysownika i scenarzysty Andreasa Martensa.

Fox to wydanie zbiorcze siedmiu zeszytów, które oryginalnie ukazywały się na przełomie 1991 – 2005 roku. Obecnie możemy je przeczytać w jednym albumie. To 352 stron pełnych przygód, ponętnych nierzadko roznegliżowanych kobiet, jest i sporo akcji, są piramidy. Będą zdrady, sojusze, wielka miłość, a przede wszystkim śmierć. Są wątki fantastyczne, autorzy będą wspomagali się starożytnymi egipskimi bóstwami. Znajdzie się i miejsce dla surrealizmu, zwiedzimy kilka kontynentów.

Fox. Wydanie zbiorczePiramidy, ale nie tylko.

Zacznę od tego co w komiksie najlepsze. To warstwa wizualna, będę do niej wracać. Głównie dla niej, dla samej historii mam już mniej serca, chociaż zamysł jest jak najbardziej klasyczny, a dodatkowo mieszczący się świetnie w moich zainteresowaniach dotyczących tych rozbuchanych egipskich wyznań, które skierowane były w kierunku niezliczonych bóstw. Egipcjanie mieli Bogów od wszystkiego, chociaż do kultury zachodniej i do popkultury jako takiej najczęściej przebijał się Set, Anubis, Ozyrys, Amun, Ra, Horus, Izyda. Spotkamy w komiksie wzmianki o wielu, jednego bohaterowie będą próbowali przywołać. Tak, to ten element, z którym tytuł wchodzi na terytorium grozy. Ale fabularnie Fox krąży wokół kilku spraw, jest przez to nierówny, scenariusz nie zawsze się sprawdza, jest też tu dużo chaosu. Innymi słowy… pogubiłem się tu niejednokrotnie.

Scenariusz Dufauxa trafia czasem na mielizny, zagrywki są niejasne, postaci niejednokrotnie odnajdywały się jak w brazylijskim serialu. Ma jednak Dufaux przebłyski, sam motyw poszukiwania mitycznej Księgi Thota jest świetny i są to pierwsze epizody. Dlatego ten album dość szybko pożera się na początku. Nie przeczę, że dopiero po czasie, gdy już opuszczamy Egipt, zaczyna nam coś doskwierać. Przebłyski w scenariuszu wciąż się zdarzają, ale to już nie jest ten sam klimat.

Przepiękny rysunek, fantastyczne kolory, scenariusz lekko z tyłu.

Jednak ile bym nie narzekał na scenariusz, komiks broni się rysunkiem Jean-François Charlesa. Rysunkiem i kolorami Christiana Crickxa. Przepięknie współpracuje ten duet, od krajobrazów nie można oderwać oczu, barwa jest soczysta, paleta idealnie dobrana. Rysunek jest przez to żywy, angażuje czytelnika, tła są bardzo estetyczne, dokładne. Ten album może być kupiony już dla samej warstwy wizualnej. Nie raz zatrzymywałem się przy detalach podziwiając nie tylko wyrafinowaną kreskę, ale też ogrom szczegółów.

Fox. Wydanie zbiorcze

Jestem więc ostatecznie w lekkim rozkroku. Historia nie całkiem angażuje (na pewno nie wszystkie siedem części zamkniętych w tym zbiorczym albumie), ale nie miałem problemu by z zainteresowaniem skończyć całą przygodę. Całość ratuje więc Christian Crickx wespół z Jean-François Charlesem. Wspaniała artystyczna robota.

Patryk Karwowski
Rysunki: Jean-François Charles
Scenariusz: Jean Dufaux
Kolory: Christian Crickx
Redakcja: Izabela Rutkowska
Ilość stron: 352
Oprawa: twarda
Tłumaczenie: Jakub Syty
Wydawnictwo: Lost In Time
Format: 215 × 290 mm
KOMIKS UDOSTĘPNIONY PRZEZ WYDAWCĘ. ZNAJDZIESZ GO NA PÓŁKACH