Wolf Man

Zawsze stawiałem wilkołaki nieco wyżej od innych potworów z filmowych czy po prostu fantastycznych bestiariuszy. Dlaczego? Ta dzikość, ta nieokiełznana siła i żądza. Intrygująca jest już sama przemiana, ale nie tylko ta fizyczna (chociaż głównie ona powinna być w materii filmowej najbardziej spektakularna). Do fizyczności trzeba dołożyć zmiany w naturze psychicznej. Człowiek, który może zapanować nad wszystkim (teoretycznie) staje się zwierzęciem, które jest w stanie rzucić się do gardła najbliższej mu osoby. I taki jest Wolf Man, absolutnie mnie w tym wymiarze usatysfakcjonował.

Jednak likantropia jako taka jest tu przez twórców potraktowana nieco inaczej. Reżyser nie sięga po wizerunek najbardziej nam znany. Nie będzie tu „wilko” podobnych stworzeń. Nie mam tego nikomu za złe, bo groza sięga nawet głębiej. Proces przemiany jest tu wyjątkowo bolesny, ciężki, twardy, ściskający w żołądku. Wszystko co wydarzy się potem dokłada tylko ciężaru, a finał to już spuszczona ze smyczy wścieklizna.

Wolf ManWolf Man to kolejny bardzo udany film Whannella.

Czy czwarty pełnometrażowy film Leigh Whannella przynosi jakieś zaskoczenie? Jasne. I to nawet całkiem spore. Wolf Man stawia przede wszystkim Whannella w szeregu tych solidnych twórców, którzy mają coś do powiedzenia w kinie gatunku. Jego filmy są dopracowane, zamknięte, zawsze wzbudzają niepokój, mają pod skórą coś ważnego do przekazania, ale też potrafią być gwałtowne. To również miłe zaskoczenie, że w temacie na pozór znanym, można inaczej, świeżo, z dobrą (tutaj czasem aż do kołatania serca) dramaturgią.

Nie widziałem wprawdzie debiutu, nie spieszno mi żeby zaliczyć seans Naznaczonego: rozdział 3 (tym bardziej, że nie widziałem żadnej części). Ale pamiętam doskonale, podobnie jak Wy, jego pierwszy autorski kopniak na tym gatunkowym poletku. Upgrade to cyber thriller pożeniony z wysokooktanową akcją. To przy Upgrade Whannell tak naprawdę się przedstawił (scenariusz i reżyseria). Powiedział „Hej, jestem Leigh Whannell i mam do pokazania kilka naprawdę niezłych patentów”. Tak, Upgrade był świeży, nonszalancki, nawet nowatorski w rozumieniu sci-fi i akcji. A później był rok 2020 i Niewidzialny człowiek (ponownie reżyseria do własnego scenariusza), również bardzo dobry. Znana historia, a jednak z dreszczem. Niemniej uważam, że gdyby nie wspaniała Elisabeth Moss, Whannell mógłbym być w tarapatach. I dochodzimy do Wolf Mana, Christophera Abbotta i jego spojrzenia głębokiego jak studnia.

Skromny, ale o dużej sile rażenia.

Wolf Man to historia rodziny. Mieszkają w San Francisco, on wykonuje wolny zawód, opiekuje się córką. Ona jest dziennikarką, wychodzi rano i wraca wieczorem. Coś tam w rodzinnej tkance zaczyna drżeć, ale jest szansa na mocne zespolenie kruchego już tworzywa. Na Blake’a (Christopher Abbott) jak grom spada informacja o śmierci ojca. Podróż do leśnej głuszy to szansa dla rodziny. Trzeba tam pojechać, zabrać graty z rodzinnej farmy, spieniężyć jakoś ten kawał ziemi. Trzeba zamknąć pewien nieszczególnie przyjemny rozdział w życiu Blake. Mąż, żona (Julia Garner) i córka kontra dzika natura i coś lub ktoś w lesie. To coś lub ktoś atakuje od razu, małżeństwo barykaduje się na farmie.

Szybko puszcza cugle Whannell, nie przeczę. Dzieli swój film na trzy akty. Przejścia pomiędzy aktami są kluczowe nie tylko dla gatunkowego horroru, w którym schodzimy głębiej i głębiej. To w czasie przejść wybije najmocniej filmowe przesłanie. Najbardziej istotny jest tu bowiem obraz opiekuna, obrońcy stada, jak zwał tak zwał. Czasem trzeba pogodzić się z tym, że nie będziemy w stanie całe życie trzymać pieczy nad ukochaną osobą. Trzeba pogodzić się z tym, że ta rola może przejść na inną osobę.

Wolf Man

To miejscami trudny seans, dla mnie, jako ojca czasem bardzo niewygodny. Wczułem się, było mi niekiedy wręcz fizycznie źle. Czy finał przynosi jakieś ukojenie? Finał wręcz nakazuje ukojenie, ale droga do niego wiedzie tylko przez zasieki i pułapki. Ta droga to rozdrapane rany, krótkie acz intensywne gore, świetna charakteryzacja (miałem nawet pewne flashbacki z Muchy Cronenberga), ale też ukłon w stronę klasyki. Whannell bowiem dobrze wie, jaki jest najlepszy film o wilkołakach. Jedno krótkie ujęcie wystarczy, żeby mieć na uwadze Amerykańskiego Wilkołaka w Londynie. Pozostałe krwawe rysy na filmie to Whannell jakiego znamy z dwóch poprzednich filmów, czyli z Upgrade Niewidzialnego człowieka. To Whannell z patentami (mały operatorski wtręt prosto z Upgrade), trochę ścigania się z bestią (Niewidzialny człowiek) i dużo emocji.

To mały, skromy film. Ale jest to również film mocny, miejscami naprawdę twardy.
Patryk Karwowski
Czas trwania: 103 min
Gatunek: horror
Reżyseria: Leigh Whannell
Scenariusz: Leigh Whannell, Corbett Tuck
Obsada: Christopher Abbott, Julia Garner, Sam Jaeger
Zdjęcia: Stefan Duscio
Muzyka: Benjamin Wallfisch

Za seans dziękuję sieci kin.

Cinema CityPODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?