Elżbieta Zaremba zginęła we śnie. Uderzono ją kilka razy kilofem w głowę (konkretnie był to dżagan, narzędzie do kruszenia lodu). Skuteczny był już ten pierwszy cios. Zbrodnia to okrutna, dodatkowo upozorowana na napad. Nie było bowiem ani włamania, ani gwałtu (ten też upozorowano, szczegóły sprawy można łatwo znaleźć). Wszystkie poszlaki wskazywały na Ritę Gorgonową.
Jej rola w domu inżyniera Henryka Zaremby nie była do końca jasna. Guwernantka dla dzieci, opiekunka, kochanka. Nie była związana z Henrykiem żadnym prawnym aktem, dzieliła z nim jednak życie. Mieszkanie było inżyniera, mieli też jedną wspólną córkę, małe jeszcze dziecko. Elżbieta Zaremba została zamordowana w nocy z 30 na 31 grudnia 1931 roku, miała 17 lat.
Zbrodnia i poszlakowy proces.
Najważniejsza w filmie Janusza Majewskiego jest śledztwo i próba dochodzenia do prawdy. Zbrodnia już się wydarzyła, nie będziemy do niej wracać bezpośrednio, samego morderczego aktu też nie zobaczymy. Wiemy tyle, ile zostanie przedstawione przez świadków, w procesie, podczas przesłuchań, na wizji lokalnej Szczegóły poznamy z ust osób zaangażowanych w śledztwo. Wnioski również będziemy mogli wyciągnąć sami. Ważne są tu relacje pomiędzy członkami rodziny, ich zachowanie, próby tłumaczenia, odpowiedzi na zadawane pytania.
Janusz Majewski od początku kieruje uwagę widza na Ritę, jako na sprawczynie tej okrutnej zbrodni. Przemawia za tym sposób prowadzenia filmowej narracji, rozpoczynając od początkowych scen przy kolacji. Pokazane jest tu scena – przedstawienie, z namacalną wręcz wrogą atmosferą ze strony Rity. Ma najwyraźniej za złe, że Henryk przelał (ostatecznie) wszystkie uczucia na dzieci. Dowiadujemy się w późniejszym czasie o przeprowadzce Henryka. Miał w planach porzucić kobietę. Czyżby była to wyrachowana zemsta na mężczyźnie? I tego nie można wykluczyć. Ale to wszystko domysły, wszystko to poszlaki, trzeba w wielu kwestiach zgodzić się z obroną.
To sprawa, która wciąż może budzić wątpliwości.
Skupmy się jednak na filmowym sądowym dramacie, w takiej kategorii trzeba rozpatrywać Sprawę Gorgonowej, film który miał swoją premierę w listopadzie 1977 roku to szczegółowy zapis tamtych wydarzeń. I to jest największy atut filmowego obrazu. Dla widza współczesnego to nie lada ciekawostka, możliwość wglądu w techniki kryminalistyczne sprzed prawie 100 lat. Samo prowadzenie procesu, atmosfera wokół niego, rozgłos medialny (presja społeczna, by Ritę skazać, była ogromna), to wszystko sprawia, że film ogląda się niesłabnącym zainteresowaniem.
Majewski wprawdzie nie jest bezstronny. Czuć tutaj jego nastawienie. Żeby dzieło było kompletne, widz powinien mieć jeszcze więcej wątpliwości. Oczywiście to film bardzo dobry, trudno coś twórcom zarzucić. Występy aktorskie skutecznie formują klimat tamtych lat. Ewa Dałkowska jako Rita Gorgonowa jest ciągle spięta, zimna, pozwala jednak sobie w chwilach, gdy jest przyparta do muru, na emocje. Roman Wilhelmi jako Henryk Zaremba, już po zbrodni, to wrak człowieka. Przedstawiciele władzy to już cała nasza aktorska plejada. Andrzej Łapicki, Mariusz Dmochowski, Wojciech Pszoniak, Jan Englert, Aleksander Bardini, wcielali się w prawników, mecenasów, śledczych, osoby piastujące różne funkcje, które próbują, jak widzowie, dojść do prawdy.
Interesująca są więc losy tego procesu, tak samo jak interesujące są późniejsze losy Rity. Polecam doczytać. Szczególnie intrygujący jest moment, gdy Rita, w myśl powszechnej amnestii z listopada 1939 rok została zwolniona z więzienia w Fordonie, w mojej rodzinnej Bydgoszczy. I ślad po niej zaginął (chociaż plotek i możliwych wątków jest wiele). Film bardzo polecam.
Czas trwania: 137 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Janusz Majewski
Scenariusz: Janusz Majewski, Bolesław Michałek
Obsada: Ewa Dałkowska, Roman Wilhelmi, Aleksander Bardini, Andrzej Łapicki, Mariusz Dmochowski
Zdjęcia: Zygmunt Samosiuk
Muzyka: Stanisław Radwan