Nie spodziewałem się takiej kanonady wrażeń. To, co dzieje się na kartach graficznej powieści autorstwa Rutu Modan, izraelskiej ilustratorki i scenarzystki, porównałbym do przejażdżki emocjonalnym rollercoasterem. Modan nie ma zamiaru zatrzymać tych wagoników. Wjeżdżamy na stromą górę, by zaraz runąć w dół przy maksymalnej prędkości. I tak kilka razy.
Rany wylotowe opowiadają o poszukiwaniu ojca. De facto ojciec mało już obchodzi Kobiego, taksówkarza z Tel Avivu. Żyje on przełykając codzienną szarą rutynę, świadczy usługi zdezelowanym autem, każdy dzień przypomina ten poprzedni. Z ojcem nie ma kontaktu już dłuższy czas. Rozstali się w gniewie. Kobi nie szuka kontaktu, czeka na przeprosiny. My jeszcze do końca nie wiemy o co chodzi. Czas płynie leniwie, proza życia jest przytłaczająca i najpewniej w życiu mężczyzny nic by się nie zmieniło. A jednak wpływ na zmianę ma znowu ojciec, a raczej jego… zaginięcie.
Uczucia widać na wylot, ostatecznie nic ich nie zasłoni.
Do Kobiego zwraca się nieznajoma dziewczyna. Pyta o ojca, niepokoi się. Okazuje się, że byli razem, Kobi nic o tej znajomości nie wiedział. Skąd miałby wiedzieć? Kobi de facto wie bardzo mało. Są podejrzenia, że ojciec zginął w zamachu w Haderze. Mogło tak być, ale można przecież zrobić badania krwi. Najpierw niestety trzema dokonać ekshumacji zwęglonych, niemożliwych wcześniej do rozpoznania zwłok. Zanim do badań dojdzie Kobi i Numi odbędą podróż śladami ojca, poróżnią się i zbliżą się do siebie kilkukrotnie. Odkryją niejedną tajemnicę.
To komiks obyczajowy, ale czytałem go jak kryminał. Kilka wątków, ślady, tropy, rozmowy z osobami które widziały poszukiwanego owego feralnego dnia. Kolejne wątki. Pojawiają się rany wylotowe, widać przez nie coraz więcej, niektórych rzeczy Kobi i Numi nie chcieli widzieć. Rany wylotowe mają jednak to do siebie, że widać przez nie bardzo dużo.
Bardzo poruszający, rysowany w surowy sposób, oszczędny, tak żeby rysunek nie przesłonił treści, żeby nic na nie rozproszyło. Pojawia się jednak kilka innych plansz, tam gdzie autorka zadbała o szczegóły. Kilka razy można odczuć więc pewien dysonans, ale możliwe że to celowy zabieg. Strony, w których od emocji kipi, mam wrażenie, że zilustrowane są raptem kilkoma grafikami, oszczędnym kolorem wpadającym w przyciemnione i brudne odcienie.
To album o tym, do czego mogą doprowadzić niewyjaśnione sprawy, nie zamknięte rozdziały. Gdy oddalimy się od bliskich osób, ucinamy jakąś gałąź. Na tym miejscu może wyrosnąć coś nowego, ale my tej historii już nie poznamy.
Rysunki: Rutu Modan
Scenariusz: Rutu Modan
Tłumaczenie: Agnieszka Murawska
Ilość stron: 176
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Format: 165 x 235 mm