Nosferatu

Gdybym nie był wciąż na świeżo (minął miesiąc) od seansu Nosferatu wampir Wernera Herzoga mój odbiór wersji Eggera byłby z pewnością bardziej pozytywny. Gdybym nie miał w głowie tego upiornego obrazu samotnego drapieżcy w wykonaniu Klausa Kinskiego, może i oddałbym serce Billowi Skarsgårdowi. Na pewno natomiast powinienem wznieść się ponad to wszystko i powinienem postarać się być bardziej obiektywny. Powinienem?

NosferatuNosferatu, czyli coś pięknego, ale nic nowego.

To najlepszy wizualnie film Roberta Eggersa. Poziom dopracowania, kompozycja kadru, namacalny horror który odbija się w estetyce, to wszystko robi od początku seansu ogromne wrażenie. Eggers do spółki z Jarinem Blaschke, autorem zdjęć, z którym notabene reżyser pracuje od swojego debiutu (to ich czwarty wspólny film) nakręcili coś niezwykle pięknego. Ten obraz uwodzi, gra cieniem, intrygujące pomysły z wykorzystaniem stalowo zimnych barw, w końcu wykorzystanie kilku źródeł światła, plenery, piękne krajobrazy, zamek w Hunedoarze (Rumunia). Eggers zrobił bardzo wiele, by zbliżyć się do mistrzów. Ale jednocześnie Robert Eggers to sprytny hochsztapler.

Tak, ten wniosek może przyprawić co niektórych o szybsze kołatanie serca. W obrazie tego umiłowanego przez fanów kina gatunku zaczęło mi coś pękać przy okazji Wikinga. Poziom oddania realiów jest tam imponujący. Podobnie jak w najnowszym Nosferatu. Ale to filmy, które poza tym, dla mnie, nie mają za dużo do zaoferowania. Nosferatu, moim zdaniem, broni się finałem, w którym Eggers przekazuje całą prawdę o wampirze, który gotów jest na wiele poświęceń by przeżyć chociaż to jedno miłosne spełnienie. To duży atut tego dzieła, dostarczyć, choćby pod koniec, mocne przesłanie. Niektórzy nie mają nawet tego. A ten zarzut z oszukiwaniem? Eggers dużo mówi, ale treści za wiele nie ma ani w Nosferatu, ani we wcześniejszym Wikingu. Piękne, zachwycające obrazki z niezłymi aktorskimi kreacjami, które grzęzną po pierwszym akapicie. I nudzą.

Nosferatu

I naprawdę, trochę się obawiałem, że Eggers idzie tropem Gusa Van Santa, który nakręcił swoją wersję Psychozy pod tytułem Psychol, a która, jak wiecie, za wiele się nie różniła od arcydzieła Hitchcocka. Eggers gdzieś tam po drodze skręca, nie kopiuje do końca, ale cóż z tego, skoro jego Nosferatu ma tylko ułamek tej siły co wersja Wernera Herzoga. Wersja, dodam, która kupiła mnie (minął miesiąc, a wciąż mam ją przed oczyma) surową atmosferą, brzydotą, zimnymi piwnicami, trupim nastrojem i wszechogarniającą zgnilizną. Tego tu zabrakło, albo po prostu, co jest bardziej uczciwym podejściem recenzenta, tego tu nie było. To są wszak artystyczne wybory. To jest wizja Eggersa, ja wolę, od konkretnego wspomnianego już czasu, inne wampiry.

Patryk Karwowski
Czas trwania: 132 min
Gatunek: horror
Reżyseria: Robert Eggers
Scenariusz: Robert Eggers
Obsada: Bill Skarsgård, Nicholas Hoult, Lily-Rose Depp, Aaron Taylor-Johnson, Emma Corrin, Willem Dafoe
Zdjęcia: Jarin Blaschke
Muzyka: Robin Carolan