Istniejemy tylko tak długo, jak długo nas pamiętają.
W wiele rzeczy nie wierzę, ale w to zdanie, które pada na kartach powieści graficznej Otchłań zapomnienia, owszem. Nie wierzę w życie pozagrobowe, nie wierzę w niebo i piekło. Wierzę natomiast w pamięć o zmarłych. W rozmowy o nich, we wspomnienia, we wspólne oglądanie zdjęć. Pamięć jest bardzo ważna. Trzeba co jakiś czas odpalić ten twardy dysk ze zdjęciami, filmami, przypomnieć sobie zmarłego krewnego.
Ile już słyszeliśmy historii o ludziach, którzy walczyli o kogoś, chcieli uchronić go przed śmiercią, ukrywali go. W Otchłani zapomnienia nikt nie ocali jeszcze żyjących. Wszyscy są skazani na śmierć, zostaną rozstrzelani. Tu walka idzie o pamięć.
Otchłań zapomnienia, czyli walka o przywrócenie pamięci.
Do Pako Roki podchodzę z nabożnym szacunkiem. Nie zawiodłem się na żadnym tytule wydanym na rynku polskim. A poznałem go przecież dopiero w tym roku. W lutym przeczytałem Zmarszczki. Cudowna, wzruszająca opowieść. Z Domem (kwiecień) było podobnie. Tam jeszcze zagrał motyw rodzinny, sporo nostalgii. Lektura Powrotu do Edenu przypadła na moje sierpniowe wakacje. Nie mogło być lepiej. Bardzo ambitny, wielowymiarowy, ale też dla uważnych. Można było w Powrocie do Edenu przepaść jak w dobrym serialu. Rodzinna saga, bardzo rozległa również znaczeniowa w kontekście ojczyzny autora. Ten kontekst historyczny był ważny, ale i tak chodziło o coś bardzo delikatnego, ulotnego, jak wspomnienia jednej osoby.
I teraz jest Otchłań zapomnienia, równie pojemny jak Powrót do Edenu. jednak jeszcze bardziej rozległy, wciąż z charakterystycznym autorskim podejściem. Paco Roca nie zejdzie ze swojej drogi, to pewne. Ale Paco Roca nie jest tym razem sam na polu bitwy o przywrócenie wspomnień na temat ofiar frankistowskich represji. Pomógł mu Rodrigo Terrasa. Terrasa jest przede wszystkim dziennikarzem, od 22 lat związany z dziennikiem El Mundo. I nie dziwię się, że Paco Roca miał tutaj taką pomoc. Stop, odwrotnie. De facto to raczej Roca pomógł Terrasowi.
To nie jest ten sam Paco Roca. Tutaj już tylko w smutku.
Otchłań zapomnienia to nie jest rozrywkowa rzecz, to pewnego rodzaju pieczęć, album rozpaczy, lektura obowiązkowa dla chcących zapoznać się z tragicznymi losami hiszpańskich obywateli. Naprawdę, nie trzeba było wiele, by stanąć w szeregu do rozstrzelania. Wystarczył donos, informacja że należałeś do partii. Łatka była przylepiona, kula szybko odnalazła cel, dół został zapełniony tobie podobnymi. I tak podążamy od egzekucji, przez płacz matek, żon i córek do próby godnego pochówku. Tyle z tamtego dramatycznego okresu, ale w historii najnowszej, również tutaj ujętej, lżej wcale nie jest. Ekshumacje, próby identyfikacji, badania DNA. Raz jeszcze trzeba otworzyć rany.
Otchłań zapomnienia to głównie dziennikarska robota, komiks reportażowy, tytaniczna praca Rodrigo Terrasa, dziennikarza, który zajął się tematem na łamach swojej gazety. Paco Roca dołączył później, prawie w ostatniej chwili. Oczywiście komiks można by stworzyć jeszcze później, ale panowie zdążyli spotkać się z osobami, które uczestniczyły w tamtych wydarzeniach.
I tak jak Paco Roca dostarczał mi raz za razem głównie tej dobrej rozrywki (w rysunku pozostaje w swoim stylu. rozpoznawalnym od pierwszego kadru), w której smutek był równo pomieszany z charakterystyczną dowcipną kreską, tak tutaj, w Otchłani zapomnienia autor Zmarszczek czerpał kolory tylko z palety żalu, cierpienia, bólu i tęsknoty.
Piszę wciąż o nastroju, atmosferze i moich emocjach. Mało napisałem o treści. Nie chciałem, wolałbym żebyście zderzyli się z treścią sami. Żebyście weszli w te wspomnienia i historię ze swoją empatią, bez uprzedzeń, z otwartą głową. Polecam.
Scenariusz: Paco Roca, Rodrigo Terrasa
Tłumaczenie: Tomasz Pindel
Ilość stron: 292
Oprawa: twarda
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Format: 234 x 170 mm