Przeglądając zdjęcia z wyspy Reunion, można wysnuć słuszny wniosek, że to raj na ziemi. Reunion nadaje się na pocztówki, to pewne. Ten zamorski departament państwa francuskiego to wyspa pochodzenia wulkanicznego, 2500 km2 powierzchni ze stolicą Saint-Denis. Francuska wyspa obfituje więc w liczne kurorty, ale ma rzecz jasna swoją ciemną stronę. Przy karczowaniu lasów równikowych wyginęło kilkadziesiąt gatunków zwierząt, na wyspie panuje spore bezrobocie, kwitnie handel narkotykami. Zbrodnia jest na wyciągnięcie ręki. I o zbrodni jest w komiksie Nie puszczaj mojej dłoni.
Nie puszczaj mojej dłoni, czyli kryminał w raju.
Nie znałem Michela Bussiego francuskiego pisarza, który para się kryminałami i idzie mu podobno bardzo dobrze. Są poczytne, sprzedają się w dużych nakładach, a Nie puszczaj mojej dłoni ukazał się po raz pierwszy na naszym rynku wydawniczym 2014 roku. Teraz powieść została zaadaptowana na komiks przez ilustratora Didier Cassegrain i scenarzystę Freda Duvala.
Moi drodzy, cóż za intryga! Zaczyna się trochę jak Frantic Polańskiego. Z pokoju hotelowego, podczas jednych z tych rajskich wakacji, znika Liane Bellion. Mąż Martial razem z sześcioletnią córką przebywali przy basenie. Kobiety nie ma, rozpoczynają się poszukiwania. Martial coś kręci, ale gdy policja ma już kilka poszlak i Martial mógłby znaleźć się w kręgu podejrzanych, mężczyzna ucieka z dzieckiem.
Dobra intryga, dużo tropów.
Dynamiczny, oferuje sporo zwrotów akcji, rozwiązanie potrafi zbić z tropu, ale finał jest świetny. To kryminał z dwójką głównych bohaterów. Mam na myśli policjantkę, która rusza za podejrzanym i porucznika kryminologa z tego samego posterunku, kompletnie wyluzowanego, który mógłby stać się definicją tej wyspy. To tymi postaciami komiks stoi. Czuć wyraźnie ich nastawienie, wiemy jakimi zasadami moralnymi się kierują, możemy spodziewać się po nich takiego, a nie innego zachowania. Innymi słowy scenarzysta Fred Duval, tak napisał postaci, a Cassegrain tak je narysował, że nawet zważywszy na fakt, iż nie jest to to komiks długi, szybko możemy się zżyć z bohaterami. Możemy ich scharakteryzować i coś o nich opowiedzieć. To ważne w kwestii budowania historii. Ta dwójka prowadzi de facto sprawę, obława wprawdzie trwa, ale wątków w śledztwie jest co niemiara, co kilka stron rozwiążemy kolejny supeł.
To, co winduje komiks na wyższy pułap to krajobraz. Cassegrain używa ciepłych barw, rysując tła pastelowymi kolorami nie zapomina o szczegółach. Najważniejsze jest tu jednak wszystko to, co istnieje poza murami kurortów. Ja zawsze lubiłem historię poza szlakami turystycznymi, Nie puszczaj mojej dłoni oferuje jedną z tych opowieści, obraz z drugiej strony pocztówki. Tam właśnie jest esencja wyspy, ktoś handluje marihuaną, porucznik lubi wypić i przypalić, są i trupy, również wśród najbliższych. To twardy kryminał, ciekawie rozpisany koncept z miejsca, które rzadko gości w popkulturowych przekazach. Podoba mi się też ten nieco inny styl rysowania postaci. Cassegrain zakrzywia nieco perspektywę, trzeba się do tego przyzwyczaić, ma z pewnością rozpoznawalny styl, dodatkowo warto zwrócić uwagę na cieniowanie.
Dobry komiks, krótka historia, intryga mocno prze do przodu, tło czyli wyspa robi dodatkową robotę. Wydaje się, że to rzeczywiście raj dla turystów, ale trzeba też uważać, miejsce ma swoje mroczne oblicze.
Scenariusz: Fred Duval
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Ilość stron: 136
Oprawa: twarda
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Format: 237 x 310 mm