Nie mogę jednak narzekać, bo Kontrola bezpieczeństwa to stare dobre najntisy z przesadzoną, niemożliwą fabułą. To film, w którym agentka bezpieczeństwa, osoba wzorowo wyszkolona, profesjonalistka, sprawdza na Wikipedii hasło 'Novichok’, ochroniarz rozbraja jedną ręką bombę, nikt nie widzi jego słuchawki w uchu, a automat na kontroli bagażu wskazuje zagrożenie chemiczne, ale alert nigdzie poza to jedno stanowisko nie dociera, bo musi je zweryfikować tylko jedna osoba.
Kontrola bezpieczeństwa, film z przeszłości.
Lubię kino Jaume Collet-Serry. To takie solidne straight to DVD, filmy gatunkowe z sercem po właściwej stronie. Reżyser od lat dostarcza mi swoimi filmami sporo frajdy. Ot choćby ten film o dziewczynie, która utknęła na tratwie (183 metry strachu), a wokół pływał rekin. Albo tych kilka filmów akcji z Liamem Neesonem. Co najważniejsze uważam, że Jaume Collet-Serra się rozwija! Trwa to może i długo, ale nie zapominajmy że zaczął od Domu woskowych ciał z Paris Hilton. To był debiut. Niewielu mogłoby się podnieść po takim pełnometrażowym starcie, a Hiszpan dał radę i dalej kręci swoje. I mamy Kontrolę bezpieczeństwa, opowieść o ochroniarzu z lotniska, który wdał się w rozgrywkę z terrorystą. I już.
Ochroniarz, terrorysta, milion pomysłów.
Kontrolę bezpieczeństwa polecam. Jest sporo napięcia, Taron Egerton dobrze gra spiętego ochroniarza któremu zależy, Jason Bateman jako protagonista też znalazł się na swoim miejscu. Dużo tu przekomarzania, gry w kotkę i myszkę, głowa pracuje, a najntisy biją w bębny. To ten film z ostatnią akcją w powietrzu i z finałem, gdzie szczęśliwa para siedzi w karetce. I to wcale nie jest spoiler, to był pewnik, przecież to świąteczny film akcji.
Gatunek: akcja, thriller
Reżyseria: Jaume Collet-Serra
Scenariusz: T.J. Fixman
Obsada: Taron Egerton, Sofia Carson, Danielle Deadwyler, Jason Bateman
Muzyka: Lorne Balfe
Zdjęcia: Lyle Vincent