Klute Alana J. Pakuli działa jak hipnoza. Może się tobie wydawać, że na hipnozę nie jesteś podatny, ale Klute właśnie to robi. Pół sen, który trwa, pół śledztwo i pół zauroczenie.
John Klute (doskonały Donalnd Sutherland) jest detektywem. Chce odszukać Toma Grunemana, biznesmena z Pensylwanii. Od zniknięcia minęło już pół roku, policja sprawdziła już wszystkie tropy. Naprawdę, są małe szanse na znalezienia Toma. Klute zdaje sobie z tego sprawę. Rusza jednak w mrok, jedzie do Nowego Jorku by zacząć od jedynego sprawdzonego tropu. Gruneman korzystał z usług call girl Bree (Jane Fonda). To było dawno, kilka lat temu. Czegoś trzeba się jednak złapać. Ten trop przelatuje przez palce jak babie lato. Klute jest jednak czujny, potrafi zobaczyć delikatny wzór na tle białej ściany, zauważyć kogoś w tłumie. Wydaje się, że ktoś jeszcze jest zainteresowany Bree.
Klute, stoicki spokój detektywa.
Mam wrażenie, że tego kryminału nie ogląda się dla samego kryminału. Wiem jak to brzmi, ale pierwsza część trylogii paranoicznej (kolejne to Syndykat zbrodni i Wszyscy ludzie prezydenta) Alana J/ Pakuli ma spełnić inne zadanie. Owszem, Klute wykonuje całą detektywistyczną robotę, śledzi, przesłuchuje, podsłuchuje. Ale Klute jako film to właśnie esencja paranoi, a tutaj pierwsze skrzypce będzie grała Bree Daniel, w którą wspaniale wcieliła się, uhonorowana za tę rolę Jane Fonda.
Zatem Klute to atmosfera, która jest gęsta, później gęściejsza, w finale najgęstsza. Ale jest w Klute sporo melancholii i arcyciekawej perspektywy przy zderzeniu się dwóch światów. Być może jest to ten najciekawszy element, rodzaj osobliwego związku małomównego i ułożonego detektywa z prostytutką, inteligentną, doświadczoną, bardzo pewną siebie, która ma jednak wiele blizn. Wiele ciekawych aspektów pojawia się przy Klute. Bree jest na ten przykład bardzo świadoma swojego położenia, wie jaki zawód wykonuje, wie również że ma pewne problemy natury psychicznej. Jest w stałym kontakcie z lekarzem, bierze udział w sesjach terapeutycznych. Ma kilka problemów, sprawy poszukiwanego mężczyzny nie pamięta. Pada tam policyjna informacja o kilkuset klientach rocznie, jest więc to zrozumiałe że Bree nie pamięta tego jednego, który chciał być wówczas tym jedynym
Intryga, która umyka i nie mam z tym problemu.
Co wyróżnia Klute jako film? Niepokojąca muzyka, absolutne mistrzostwo w zakresie budowania atmosfery osiągnął kompozytor Michael Small. W tym zakresie był mistrzem. Pamiętam wciąż dreszcze przy słuchaniu jego partytur w trakcie seansu Maratończyka (1976, John Schlesinger). Michael Small potrafił oszczędnymi nierzadko pojedynczymi dźwiękami wyciągać emocje na najwyższy pułap. Thrillery były wszak jego domeną. Dość wspomnieć Laleczkę Chucky (tu akurat horror), Chiński syndrom, W mroku nocy z Genem Hackmanem. Ale czym byłaby sama muzyka bez mrocznego obrazu miasta, za którego wizerunek odpowiadał Gordon Willis? Willis w kolejnym roku będzie pracował z Francisem Fordem Coppolą przy Ojcu chrzestnym. W Klute operator zrobił wszystko, by właśnie zdjęciami zbudować ciągle narastającą obawę. Ciągle ktoś kogoś śledzi, podpatruje, bohaterowie nie mogą poczuć spokoju, a widz razem z nimi.
Jest jednak coś, co w Klute umyka. To śledztwo rzeczywiście przelatuje między palcami, w końcu przestaje być ważne. A jednak zagrożenie narasta, to ciekawe i intrygujące. Gorąco polecam dla wspaniałych występów dwójki głównych aktorów, dla tej atmosfery miasta, dla muzyki i opowieści o tym, jak schludny spokojny detektyw wchodzi do jaskini lwa, poznaje branżę call girls, odwiedza te miejsca, poznaje te dziewczyny, wchodzi za kulisy, a my razem z nim.
Czas trwania: 114 min
Gatunek: thriller
Reżyseria: Alan J. Pakula
Scenariusz: Andy Lewis, Dave Lewis
Obsada: Jane Fonda, Donald Sutherland, Charles Cioffi, Roy Scheider
Muzyka: Michael Small
Zdjęcia: Gordon Willis