Cóż za odwaga. 1957 rok, Andrzej Munk w Eroice odwołuje się w dwóch filmowych nowelach do wydarzeń wojennych. W obu idzie mocno pod prąd, po swojemu. Nie jest miło, jest zjadliwie, ironicznie. Ale właśnie przez to wszystko, Eroica jest prawdziwa.
Munk zmarł w wieku 40 lat, gdyby pożył trochę dłużej mógłby nakręcić z pewnością jeszcze kilka wybitnych filmów. Co za niepowetowana strata, przecież jako reżyser wciąż się rozwijał, nie powiedział na pewno ostatniego słowa, wciąż zaskakiwał. Tak jak tutaj, w niezwykłej Eroice, która wywołała w dniu premiery falę oburzenia.
Brutalna uczciwość Munka.
Jak to tak bowiem, opowiadać o Powstaniu Warszawskim z perspektywy pijanego cwaniaka, który cudem unika kul? Sika pod drzewem, przewraca się, pociski przelatują mu nad głową. A tam giną ludzie, zagrożenie jest realne, a on tak po prostu sobie przeżył. Z siniakiem na głowie. Ale o co tu chodzi/ O to, że martyrologia martyrologią, ale przecież w każdej sytuacji, przy największych bohaterskich narodowych epizodach, postawy są różne. Munk to wiedział, wiemy to wszyscy..
Zdzisław Górkiewicz, który posługuje się pseudonimem Dzidziś, jest więc takim facetem, który chce po prostu przeżyć. Wojna wojną, ale on jakoś tam sobie radzi. To sprzeda, tam pohandluje, tam się wywinie z rąk gestapo sprawnym gadaniem. A teraz wdał się w niezłą kabałę, stał się zupełnie przypadkiem i wbrew sobie łącznikiem pomiędzy ruchem oporu, a siłami węgierskimi.
Edward Dziewoński jest w roli Dzidziusia fantastyczny. Ale trzeba też zwrócić uwagę (można zwrócić uwagę), że ta jego postawa to pewna forma radzenia sobie z wojną. Ostatnia scena może bowiem zastanowić, poszedł przecież w innym kierunku niż dotychczas.
Druga nowela to kolejny przykład reżyserskiej uczciwości. Oto bowiem w oflagu, niemieckim obozie jenieckim dla pojmanych oficerów reżyser przypatruje się grupie polskich żołnierzy. Co tam dominuje? Rozżalenie, mężczyźni się kłócą, na pewno nie przepadają za swoim towarzystwem. Próżno szukać patriotycznego ducha. Jedyne, co trzyma wspólnie żołnierzy w pewnym stanie wiary w sens czegoś ważniejszego to legenda porucznika Zawistowskiego, który uciekł z obozu, z którego podobno uciec się nie da. Jednak Zawistowski wcale nie uciekł, siedzi na strychu, ot cała tajemnica.
Eroica, filmy wybitny.
Ta mikrospołeczność polskich oficerów to przede wszystkim fantastyczna plejada polskich aktorów. Bogumił Kobiela, Wojciech Siemion, Mariusz Dmochowski, Józef Kostecki, Kazimierz Rudzk, Roman Kłosowski i inni. Jako oficerowie są ze sobą skłóceni, ciągle naburmuszeni. Jeden z nich siedzi cały dzień w budce wewnątrz baraku, żeby odciąć się od kolegów. Inny śpi w dzień, żeby funkcjonować w nocy, żeby nie mieć kontaktu z pozostałymi. I tak dalej. Niezdolni do porozumienia się między sobą, ciągle skłóceni. A mit porucznika Zawistowskiego trwa i musi przetrwać. Wydaje się, że mity są najważniejsze i wiara w coś, co nie miało miejsca. Jakie to prawdziwe.
Była jeszcze trzecia nowela, ale ostatecznie Andrzej Munk nie zdecydował się na włączenie jej do swojego dzieła. Trzeba to uszanować, wiedział co robi. Te dwie opowieści w zupełności wystarczą, by widz zastanowił się, inaczej spojrzał na wojenne epizody.
Eroica działa przede wszystkim jako film angażujący widza. Przesłanie jest ważne, mamy zrozumieć że świat to nie tylko odwaga, bohaterskie czyny, dodawanie sobie otuchy w obliczu wroga, wielkie czyny. Wojna to także strach, ucieczka, martwienie się o siebie, rezygnacja. Różne są więc postawy, niekoniecznie trzeba je ganić, na pewno trzeba zrozumieć. Różne bowiem rzeczy kryją się za wyborami. Tak, zwykłe tchórzostwo może być jedną z przyczyn, ale nie jest tak zawsze.
Eroica to też pierwszorzędna filmowa robota. Zdjęcia Jerzego Wójcika robią wrażenie, pomysły na ujęcia, obraz. Dodatkowo scenografia, za którą odpowiedzialny był Jan Grandys tylko dodaje autentyzmu. To w gruncie rzeczy lżejszy obraz niż Kanał, z którego realizacji Munk zrezygnował. Lżejszy, ale o mocnej wymowie. Jaśniejszy w barwach, ale z dużą siłą oddziaływania. Ten nieco komiczny ton (szczególnie w pierwszej noweli) w ogóle nie wpływa na odbiór. Oglądamy w skupieniu, koszmar wojny przemyka gdzieś z tyłu, my zaś możemy spojrzeć na historię z innej niż zwykle perspektywy.
Czas trwania: 79 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Andrzej Munk
Scenariusz: Jerzy Stefan Stawiński
Obsada: Edward Dziewoński, Tadeusz Łomnicki, Leon Niemczyk, Henryk Bąk, Bogumił Kobiela, Roman Kłosowski
Muzyka: Jan Krenz
Zdjęcia: Jerzy Wójcik