Nawet nie wiedziałem, że tak bardzo tego potrzebowałem. Oczywiście, nastawiałem się na coś niewinnego i dziecięcego. Po album sięgnąłem z pełną odpowiedzialnością. Wiedziałem, że piszę się na komiks z kategorii wiekowej dla młodszych odbiorców. Trzeba pielęgnować tego dzieciaka. I to jest dobre, to jest świeże i kreatywne.
Już po sięgnięciu po Tymka i mistrza trochę się przestraszyłem, że się jednak nie odnajdę. No, bo to w końcu trzeci tom (poszerzony o nowe historie), a ja świeżak w temacie. Ale gdzież tam! Tymek i mistrz jest napisany tak, że wbiegasz od razu do jeziora i potrafisz pływać. Krótkie przygody, każda na kilka stron. Małe epizody z życia czarodzieja (najlepszego z najlepszych) i jego ucznia, rudowłosego Tymka.
Z uśmiechem przez komiks.
Mamy więc tego szalonego czarodzieja, który ze spojrzenia (na szczęście tylko ze spojrzenia) przypomina Antoniego (jeszcze nie „M”) w pełnej ekstazie i Mateusza, przepraszam, Tymoteusza. I ta dwójka, dzień za dniem, ma konkretną przygodę. A to przepędzą duchy z zamku, a to polecą na ryby, odwiedzą wariata, który lubi strugać wariata. I tak dalej. No i jest arcywróg naszego mistrza, kolega po fachu, czarodziej Psuj z arcywrogiem Tymoteusza, sepleniącym Popsujem. Moja ulubiona przygoda to ta, gdy Psuj wyczarował bandę bałwanów, które miały zetrzeć w pył Tymka i mistrza, a mistrz magii podkręcił nieco globalne ocieplenie i słońce zrobiło robotę.
Dużo humoru, sporo ciepła, fajnie spędzony czas. Totalnie odstresowujące i absolutnie urokliwe. Chyba o to chodziło, bo bezpretensjonalny styl Rafała Skarżyckiego (scenariusz) i Tomasza Leśniaka (rysunki) wprawia czytelnika w rodzaj błogiego nastroju. To odskocznia, humorystyczne fantasy, czasem groteskowe, zawsze miłe dla oka, ciągle uśmiechnięte. Tu nie ma miejsca na melancholie, choćby kroplę czegoś smutnego. Jest zawsze z dowcipem.
Rysunki: Tomasz Leśniak
Scenariusz: Rafał Skarżycki
Ilość stron: 52
Oprawa: twarda
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Format: 165 x 230 mm