Nie ma wytchnienia w tej Sadze. Nie mają wytchnienia Alana, Marko i nowo narodzona Hazel. Z tego związku, który nie miał prawa w tym świecie zaistnieć narodziło się coś pięknego. Rusza mnie to, świetnie wpisuje się w koncept miłości, która nie powinna się przydarzyć w uniwersum, w którym dwa światy zwalczają się na każdym poziomie. A tu proszę, przedstawiciele dwóch ras ośmielili się zapałać do siebie uczuciem.
W drugim tomie będziemy mogli zobaczyć genezę związku, jak poznali się rodzice Hazel, jak rozwinęło się uczucie, jak ten płomień wybuchł z niespotykaną w galaktyce siłą.
Obyczajowa space opera, czyli Saga wciąż w najlepszym wydaniu.
I to jest bardzo… ludzkie, bo gdyby obedrzeć serię z całej tej otoczki space opery, to tutaj są bardzo przyziemne problemy z nowo narodzonym dzieckiem. Ot, taka proza życia. Ale to ta wspomniana space opera i w dodatku rozbuchana maksymalnie dodaje uroku. Urzekają mnie wciąż autorzy swoim kreatywnym podejściem, tak jakby co kilka stron chcieli czymś mnie zaskoczyć. Generalnie, w kinie, mógłbym czuć się zmęczony twistami co rozdział, ale na razie, tutaj w komiksie, wciąż je chłonę.
I mogę się przecież tylko cieszyć, bo chodzi o mój dobrze spędzony czas z komiksem, w którym mogę podziwiać i warstwę wizualną i rozwiązania fabularne. W rysunku wciąż po bandzie, bestiariusz na kilka osobnych serii, scenariusz to samo życie. Saga w tej sferze obyczajowej to prawie serial dramatyczny, czasem ironiczny, czasem cyniczny, a fantastyka to ta z rzędu mocno kosmicznych, największych i najbardziej trudnych do złapania w nawias. Tutaj nawiasu nie ma, uniwersum wydaje się być nieskończone. Jest tu wszystko, co najdziwniejsze, ale bohaterowie raczej niczemu się nie dziwią, tylko próbują przeciwstawić się kolejnym trudnościom.
Łowcy nagród wciąż są na tropie, a po drodze… po drodze jest czasem groteskowo, ale zawsze zajmująco. Planeta, która okazuje się być wielkim jajem i to takim, z którego coś się zaraz wykluje. Mało? Jest i wycieczka do autora kosmicznego harlequina, którym wciąż urzeczona jest Alana, a on sam, czyli pisarz, traktuje ją jak (swoją powieść) najgorszą rzecz, którą spłodził. To są świetne momenty, napędzają serię, tworzą klimat. Oceniam wysoko i wypatruję trzeciego tomu.
Scenariusz: Fiona Staples
Ilość stron: 152
Oprawa: twarda
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawnictwo: Mucha Comics
Format: 170 x 270 mm