Film Kula w łeb powstał na podstawie francuskiego komiksu Du Plomb Dans La Tete Alexisa Nolenta, a mógłby być adaptacją nieistniejącej powieści graficznej Eda Brubakera. Tyle słowem wstępu, by szybko dać namiary na stylistykę sensacyjnego szlagieru od Waltera Hilla.
Walter Hill w czasie gdy podchodził do tego projektu dobijał do 70. lat. To ten moment, gdy zwykło się pisać, że ten i ten twórca najlepsze lata ma już za sobą. Jednak Walter Hill ze swojego wieku przy Kuli w łeb nic sobie nie robił. Nakręcił to, z czego zawsze słynął. To kryminał i film akcji w jednym. Ma wiele atutów, a jedyny zarzut to taki, że widzowie na Kuli w łeb najwyraźniej się nie poznali.
Kula w łeb, 2012 rok, ale tak naprawdę to akcyjniak z lat 80.
To, co w Kuli w łeb od razu się rzuca w oczy to ta komiksowa umowność, którą przeniósł na ekran scenarzysta Alessandro Camon. Nominowany dwa lata wcześniej do Oscara za scenariusz do W imieniu armii (2010, Oren Moverman) Camon rozrysował tu świat parszywej zbrodni, która przypomniały mi realia dominujące w powieści graficznej Criminal autorstwa Eda Brubakera i Seana Phillipsa. Stąd to porównanie. Autentycznie poczułem tą samą atmosferę. To świat przekupnych gliniarzy, szybkich decyzji, pełen zdrajców, kłamców i złodziei. Świat bez zaufania. I w takim krajobrazie przyglądamy się parze morderców, którym zlecenie poszło nawet nieźle, ale każdy kolejny krok był jak przybicie gwoździa do trumny.
Kula w łeb sukcesem nie była, co może dziwić, bo to kawał solidnego filmu sensacyjnego. Nakręcony z poszanowaniem zasad panujących w gatunku, niejako ukłon w stronę staro szkolnych rozwiązań wypracowanych w tym nurcie w latach 80. powinien przypaść do gustu nie tylko fanom Sly’a. Przyznaję, że sam on, czyli Sylvester Stallone, połyka charyzmą swojego partnera z przypadku, czyli gliniarza Taylora (Sung Kang). To też może po trosze rzutować na odbiorze całości. Ale trzeba zrozumieć, że Kula w łeb to film napisany pod Sly’a, reszta jest tłem.Niestety tłem, nierzadko dość opuszczonym jakby przez scenografów. Ale cała reszta to już wspomniany szlagier. Bójki mają dobrze opracowaną choreografię i są nawet dość brutalne. Przyjemnie jest zobaczyć Jasona Momoę, gdy ten nie był jeszcze takim gwiazdorem i dostaje wciry od Sly’a. Jest i Christian Slater, znalazło się też miejsce dla Weroniki Rosati (choć to epizod taki, że możesz jej nie zauważyć).
To dobry film, według mnie trochę niedoceniony. W 2012 roku przypomniał nam o tym, jakie filmy oglądaliśmy w roku 1985. Wszak dla Waltera Hilla to był wówczas, w latach 80. najlepszy okres twórczy.. Czyli nie zmienił się Hill, nie zmieniła się filmowa akcja, a narzeka tylko widz. Nieładnie.
Czas trwania: 91 min
Gatunek: akcja
Reżyseria: Walter Hill
Scenariusz: Alessandro Camon
Obsada: Sylvester Stallone, Sung Kang, Sarah Shahi, Christian Slater, Jason Momoa
Muzyka: Steve Mazzaro
Zdjęcia: Lloyd Ahern II