Sprawdzony duet czyli scenarzysta Ed Brubaker i rysownik Sean Phillips porwali się na temat narkotyków i ich znaczenia przy muzycznych, aktorskich, pisarskich gwiezdnych konstelacjach. Główną bohaterką jest kilkunastoletnia dziewczyna Elli, która nagminnie romantyzuje świat swoich idoli, którzy tworzyli pod wpływem. Zna te historie, zaczytywała się biografiach, ma ciekawostkę na każdą okazję. Ten się powiesił, tego znaleźli w wannie, ktoś inny wyskoczył przez okno. Same ćpuny.
Coming-of-age w cieniu kryminału, czy kryminał z opowieścią o dojrzewaniu?
Może gdybym miał kilkanaście lat, byłbym bardziej chłonny na te rewelacje. Teraz może mi być tylko smutno, nie stać mnie na romantyzowanie o tak skończonych talentach, bo przecież wszyscy opisywani w tym albumie mieli talent nieskończony, potężny, ale jak się okazuje, na krótką metę. Później pojawiła się ściana, gdy nie wyrobili po używkach i trzasnęli w nią całym swoim krótkim, najczęściej, życiem.
To dziwny album, bo Wszyscy moi bohaterowie to ćpuny nie traktuje przecież tylko o tych narkotykach. To dymna zasłona, wszystko prowadzi do kryminału. Prawdziwa zawoalowana treść wyskakuje znienacka, jakoś nie łączy mi się z tym dojrzewaniem dziewczyny, z tym dramatem. Podobało mi się, ale chyba głównie dlatego, że jeszcze nie jestem (wciąż) przesycony stylem Brubakera i Phillipsa. To wciąż jest dla mnie świeże i nęcące. Rysunek ma charakter, jest fajny pomysł z retrospekcją, kilka cennych stwierdzeń. Za mało tu jednak szczerości i wciąż za mało gorzkiego przekazu, a przecież z perspektywy dojrzałych twórców mogę czegoś takiego wymagać?
Scenariusz: Ed Brubaker
Kolory: Jacob Phillips
Ilość stron: 72
Tłumacz: Maria Lengren
Wydawnictwo: Mucha Comics
Format: 180 x 275 mm