Scenarzysta Brian K. Vaughan i ilustratorka Fiona Staples obliczyli swoją serię Saga na 106 numerów. Ambitnie. Przygodę rozpoczęli w 2012 roku, a polscy czytelnicy mogli wejść w wykreowany przez nich świat w 2014 roku (w zbiorczych numerach, w każdym po sześć części). Tyle słowem wstępu i tyle słowem informacji powszechnie dostępnych. Niektórym pewnie się przejadło, ale dla mnie to pierwsze spotkanie z komiksową space operą tandemu Vaughan & Staples. Zachłysnąłem się i było to wspaniałe uczucie.
Saga, seks, krew, wulgaryzmy.
Już w trakcie czytania pierwszego tomu miałem nieodparte wrażenie, że z takim sci-fi miałem już kontakt, ale w w kinie. I piszę tutaj głównie o niedającym się objąć bogactwie uniwersum. Nie, wcale nie mam na myśli Gwiezdnych Wojen, a Piąty element. To ta podobna wolność świata, niespodzianka za każdym rogiem, frywolność, absolutnie rozbuchany styl. Pomieszana estetyka, groza, fantasy, bestiariusz niezmierzony. I zostajemy zaproszeni do tego świata i nikt nie daje nam instrukcji. Znamy tylko założenie fabuły, a resztę po prostu musimy chłonąć, ale chcemy to robić, bo to jest atrakcyjne. Tak jak w Piątym elemencie, tak i w Sadze rzeczy obok i rzeczy w środku fabuły z całą swoją egzotyką po prostu się dzieją, a my jesteśmy atakowani coraz to nowymi pomysłami. Ale przyjmujemy to wszystko ot tak, bez problemu, to my tu jesteśmy gośćmi, nie mamy problemu z niczym.
Saga to historia nietypowego mezaliansu. Otóż przedstawiciele dwóch walczących ze sobą ras żyją ze sobą w miłości. Miłość to szczera i uczciwa, bardzo ludzka. I mają w tym związku dziecko. Jest to nie do pomyślenia w obliczu wojny, gdy dwie rasy niszczą się przy każdym możliwym kontakcie. Tutaj, na poziomie wojny, nie ma negocjacji a związek nie ma racji bytu dla rozstawiających pionki. Dlaczego? A nuż komuś jeszcze przyjdzie do głowy bratać się z wrogiem? Trzeba ten pomysł zabić w zarodku, śladami zakochanych ruszają agenci, łowcy nagród, zabójcy.
Space opera w najlepszym wydaniu.
Wspaniały jest to początek serii, rzeczywiście zachłysnąłem się. Co stronę dostałem jakiś rarytas od ilustratorki, scenariusz mnie wciągnął, nawet jeżeli to schemat ograny. Ale nad wszystkim górują patenty, a pomysł na rzucanie czarów przy potrzebie poznania jakiejś tajemnicy jest genialny. Tylko tak można naładować manę. No i fakt, że wspomniany duet stworzył komiks tylko dla dorosłych (rysunki potrafią być pieprzne, w treściach jest sporo wulgaryzmów) tylko dodaje pikanterii.
Ten świat jest pełen przepychu, czułem się zaproszony do jego odkrywania. Nie przeczę, może w którymś momencie Saga utknie fabularnie. Na razie jest fantastycznie.
Scenariusz: Fiona Staples
Ilość stron: 168
Oprawa: twarda
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawnictwo: Mucha Comics
Format: 170 x 260 mm