Wschód słońca to pierwsze dzieło niemieckiego reżysera Friedricha Wilhelma Murnaua.nakręcone na amerykańskiej ziemi. Film miał swoją premierę we wrześniu 1927 roku, a w 1929 roku powalczył na pierwszej ceremonii wręczania Oscarów. Został tam wyróżniony (między innymi) za Najwyższą Jakość Artystyczną. Ceremonia odbyła się 16 maja 1929 roku.
Murnau stworzył filmowy unikat o niezwykłej rozpiętości gatunkowej. Dzisiaj mówilibyśmy o odważnej hybrydzie, ale o filmie Murnaua trzeba pisać wskazując głównie artystyczną odwagę.
Wschód słońca to melodramat, ale i thriller. Film o pożądaniu, smutku, nadziejach i rozczarowaniach. To w końcu obraz nacechowany złożoną piękną poetyką, delikatny i powabny, jednak potrafi być brudny, surowy i złowieszczy. W 1927 roku musiał publiczność zauroczyć, ale przede wszystkim każdego jednego widza porwać.
Pożądanie, które prowadzi do zbrodni.
To historia niecnej kusicielki z miasta, która wybrała się na łowy na wieś. Upatrzyła sobie takiego jednego farmera i obiecała sobie, że bez zdobyczy nie wróci. Spotyka się z nim, widz podejrzewa że nawet regularnie. Mają ustalony sygnał, mężczyzna widuje się z czarnowłosą dziewczyną nad brzegiem jeziora. Toną w pocałunkach, ale dziewczyna chciałaby mieć go już tylko dla siebie. No i fajnie by było spieniężyć farmę i osiedlić się w mieście. Tam jest przygoda, restauracje, dancingi, kino, lunapark. Na przeszkodzie stoi tylko ta biedna i skromna żona. Jest i małe dziecko, ale o tym nie mówmy. A żona? Cóż, musisz ją utopić mój drogi w jeziorze, zrób tak żeby wyglądało na wypadek. I strapiony facet decyduje się na ten bestialski krok. Rozanielona żona myśli że zaproszenie na łódkę to powrót do romantycznych czasów (bo obecnie nie wiedzie się w małżeństwie najlepiej). I gdy są na środek jeziora wypłynęli ci, którzy kiedyś przysięgali sobie wierność, żona zaczyna odczuwać niepokój. Ach, zgroza, on ma złe zamiary.
A to dopiero początek filmu.
To w gruncie rzeczy uniwersalna historia, bo bohaterowie są bezimienni. Przecież takie tematy jak pożądanie, zdrada, małżeńskie troski, strach, rodzinne tragedie mogą przydarzyć się każdemu. Twórcy o tym wiedzieli, stąd decyzja, żeby była to po prostu opowieść o nim i o niej. Oczywiście film charakteryzuje się nieco bajkowym uproszczeniem. Sam motyw przewodni, czyli próba zabójstwa stawia fabułę w nieco osobliwym (kłopotliwym?) położeniu. Czy po takim ruchu jest szansa na zbudowanie czegoś solidnego? Osobiście nie sądzę żeby taka szansa istniała, ale Murnau zbudował na tym coś swojego, pozwolił żeby słońce raz jeszcze wzeszło.
Wschód słońca, nadzieja i pochwała romantyzmu.
To było kolejne duże filmowe przedsięwzięcie niemieckiego reżysera oraz kolejna rewolucja w kinematografii. Zbudowano ogromną scenografię łącznie z ruchliwą miejską ulicą. Przedstawiano chaos metropolii, kamera podążała za postaciami, widzowie dzięki Murnaowi byli w środku wydarzeń. Teren wokół jeziora to nieco baśniowa tonacja, ale wciąż po myśli twórcy który chciał stworzyć idylliczny krajobraz (nawet jeżeli do raju wkradła się zbrodnia).
Ostatecznie to pochwała romantyzmu, piękna historia o tym, że można (według twórcy trzeba) dać szansę temu słońcu. Przecież ono w końcu wzejdzie, tchnie ciepło w naszych bohaterów, nastanie nowy dzień.
Gatunek: dramat
Reżyseria: F. W. Murnau
Scenariusz: Carl Mayer
Obsada: Janet Gaynor, George O’Brien