Można zaryzykować stwierdzenie, że Powrót do Seulu przypomina nieco tematycznie Poprzednie życie. Tylko trochę, bo owszem, życie głównej bohaterki również jest naznaczone „życiem, którego nie było”, ale uwarunkowania są zgoła inne. Jako międzynarodowa koprodukcja Francji, Niemiec, Belgii, Kataru i Kambodży film opowiada o uniwersalnych rozterkach związanych z poszukiwaniem własnej tożsamości. Gdzie widzę podobieństwo do wspomnianego obrazu z Korei Południowej?
Urodzony we Francji Davy Chou przedstawił historię Frédérique „Freddie” Benoît, młodej kobiety (poznajemy ją w wieku 25 lat), która powróciła do Korei Południowej właśnie w wieku dorosłym. Pochodzi stąd, ale została oddana do adopcji zaraz po urodzeniu. Ma tylko swoje zdjęcie z matką gdy była niemowlęciem. Zna ośrodek adopcyjny i chciałaby poznać swoich rodziców. Wraca więc do Seulu, całe życie spędziła we Francji. Miała dobre dzieciństwo, pewnie fajną młodość, kochających rodziców, zdobyła wykształcenie, znajomych, zna Paryż od podszewki, ma tam swoje ulubione miejsca, ale…. No właśnie, jest to drażniące „ale”, czyli „nie mogę się tam odnaleźć, coś jest nie tak”. To przecież Francuzka, czego więc szuka w Seulu?
Powrót do Seulu, zderzenie kulturowe.
To pytanie, na które nie znajdziemy odpowiedzi do samego końca, bo główna bohaterka ma duży problem z uzewnętrznianiem uczuć. Jest w ciągłym zawieszeniu, szuka rodziców, ale nie wie w jakim celu. Chciałaby ich poznać, ale ma też obawy przed konfrontacją. To normalne, nie należy do tego świata, nie miała szansy poznać Korei, a teraz w ten rozpaczliwy chaotyczny sposób próbuje nadrobić całą młodość, szaleństwa tejże. Odniosłem wrażenie, że Freddie chce nawet popełnić błędy, które są zarezerwowane dla jej młodszego „ja”.
Davy Chou stawia intrygujące pytania, na szczęście nie wychodzi z diagnozą, nie może być takiej, każdy jeden przypadek to osobna kwestia. Pytania to głównie te dotyczące kulturowej tożsamości. Intrygująco wypadają kwestie związane ze zderzeniem światów, gdy Freddie zachowuje się prowokacyjnie, neguje tradycje, „stawia się” i nawet walczy.
W samotności, czyli droga do tożsamości.
Dlaczego robi to wszystko? Jest w niej ukryta jakaś wściekłość, a już na pewno ma problemy z kontaktami międzyludzkimi. Do tego dochodzi kwestia wyrażania emocji, być może kluczowa przy próbie nawiązania relacji w Korei Południowej. Odrębnym tematem jest bariera językowa, ciężko przekazuje się uczucia przy pomocy tłumacza i w jego towarzystwie.
Trudno polubić Freddie, ale łatwo się wzruszyć obserwując jej drogę. Tu raczej chodzi o pewien smutek związany z nią samą. Ludzie w Seulu, rodzina, nowi znajomi, wszyscy są otwarci, ale Freddie tak nie potrafi. Czasem agresywna, nierzadko wycofana stawia duży mur. Trudno się przez niego przebić, chociaż ona sama idzie wciąż do przodu.
Powrót do Seulu stawia wiele pytań, skłania do refleksji, ma świetną ścieżkę dźwiękową i kilka hipnotyzujących sekwencji. Seul w filmie to tradycja, spokój, szacunek, ale też nowoczesność, neony, głośna muzyka. I wcale nie chodzi o brutalne zderzenie Francji i Korei Południowej. Do tego zderzenia może dojść już wewnątrz metropolii, wewnątrz człowieka. Polecam.
Czas trwania: 119 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Davy Chou
Scenariusz: Davy Chou
Obsada: Ji-Min Park, Oh Kwang-rok, Guka Han, Kim Sun-young
Zdjęcia: Thomas Favel
Muzyka: Jérémie Arcache, Christophe Musset