Niemiło zabrałaś się do jej otwierania. Wzięłaś rozwieracz, wcisnęłaś w szczelinę, która jeszcze raną nie musiała być nazwana. Do tej pory to było takie tam draśnięcie, na które nie zwraca się uwagi. To zadrapanie, tak zawsze mówiłem. Ale Ty, tym swoim warsztatem, uświadamiasz że to prawdziwa rana. Nie chciałem jej nigdy nazywać magiczną, ale niestety muszę. Bo ona właśnie taka jest, jak sama piszesz w swojej książce, taka która nigdy się nie zabliźni. Przykrywa się ją latami, używa się maści zapomnienia, zakładamy dłuższe rękawy pomalowane wakacjami, uśmiechami, używkami.
Nie będzie tu innej recenzji Magicznej rany. Ta powieść to Dorota Masłowska jak zawsze, ale też Dorota Masłowska jak nigdy. Spodziewałem się prześmiewczego tonu, taki dostałem. Wiedziałem też, że będzie boleć, ale nie że tak jakbym siedział sam na sam z Wielkim Bratem w pokoju zwierzeń.
Musiałem ją dawkować, bo kombajn szczerości jedzie za szybko i wcale nie patrzy jakie wyrządza szkody. To wciąż atut, bo Magiczna rana otwiera się tak mocno, że można zajrzeć do serca, a to czyni z książki literaturę wielką.
Na kozetce wyścielanej empatią.
Dorota Masłowska zlepiła książkę z różnych opowieści. Łączy je samotność, odmienność, brutalna uczciwość. Z tej samotności przechodzimy do cierpienia, a cierpienie ładuje w nas kolejną dawkę bólu. Cięcia ostrą frazą dostarczają literackiej satysfakcji, a historie postaci są na tyle prawdziwe, że nie ma znaczenie ich pochodzenie, status społeczny, ubytki, jestestwo, to czy mają marzenie o ciepłym łóżku, nowym audi, dziewczynie w szpilkach, nabitej lufce, 10 zł w kieszeni. One są prawdziwe, a ich smutek szczery. Wssyscy są tutaj nadwrażliwcami, nawet jeżeli są w zbroi, z tarczą, w hełmie, w dresach czy w garniturach. Czy mówią włanczać, czy włączać.
Magiczna rana to terapia, przejrzenie się w lustrze. Jeżeli nie dostrzeżesz czegoś znajomego na tej stronie, to spokojnie, dostaniesz w twarz w następnym rozdziale.
Prawdopodobnie najlepsza w jej dorobku, bo najbardziej świadoma tego, co można zrobić ze słowem. Jak użyć słowa, by zaaplikować, ostatecznie, maść na tę ranę. Bo w końcu ranę widzę, ignorowałem ją, teraz spróbuję coś z nią zrobić.
Autor: Dorota Masłowska
Ilość stron: 160
Oprawa: twarda z obwolutą
Wydawnictwo: Karakter
Format: 139 x 207 mm