Lampart

Trzeba było coś zmienić, aby wszystko pozostało jak dawniej.

Czas risorgimento, czyli dosłownie „odradzanie się”. Ten burzliwy okres zjednoczenia Włoch rozpoczął się w 1859 roku w momencie gdy rozpoczyna się akcja filmowego Lamparta, arcydzieła wyreżyserowanego przez Luchino Viscontiego.

Lampart jest epicki, poprowadzony zamaszystym ruchem ręki twórcy, który specjalizował się w tworzeniu filmowych unikatów. To z jednej strony historyczny fresk, ale również doskonały przykład jak w tym rozmachu nie zapomnieć o szczegółach i detalach, o człowieku. Historia bowiem, owszem, wybrzmiewa donośnie, bo przecież od historycznych wydarzeń wszystko się rozpoczyna, ale ważniejsze są refleksje (jednocześnie wybory i działania) bohaterów, księcia Fabrizio Saliny i jego siostrzeńca Tancrediego.

Historyczne fakty to „Wyprawa tysiąca” Giuseppe Garibaldiego, przewroty, plebiscyt wśród ludności Sycylii, mianowanie Wiktora Emanuela II na króla Włoch, zjednoczenie. Nie można się temu wszystkiemu ot tak, bezwiednie przypatrywać, bo…

Trzeba było coś zmienić, aby wszystko pozostało jak dawniej..

LampartLampart, czyli przetrwanie.

Historia filmowa w Lamparcie to obraz człowieka, który musi podjąć kluczowe decyzje w swoim życiu. Samo podejmowanie wyborów nie jest dla księcia niczym nowym. Jest głową rodu, jest despotyczny, dotychczas szedł przez życie z dumą, pewny siebie i swojej spuścizny. Ale głowę trzeba teraz trochę pochylić. No, może nawet trochę bardziej. Bo książę jest mądry, ma wyobraźnie, wie z czym wiąże się stawanie okoniem wobec takich zmian.

Rewolucja mogłaby go połknąć, on się boi, bo jedna zła decyzja może zmieść ród z powierzchni Sycylii. Dlatego też staje się konformistą, patrzy ciepło na don Calogero Sedare (mieszczanin) i jego córkę. Daleko im do arystokracji, ale don Calogero Sedara wchodzi do polityki, a z prominentnymi politykami łatwiej przejść przez taką zawieruchę.

To jedna z dwóch zaprezentowanych przez Viscontiego postaw. Salina chce więc przetrwać, usunąć się i wyprowadzić rodzinę na prostą. Jego siostrzeniec Tancredi dostrzega w zjednoczeniu Włoch i małżeństwie z córką don Calogero Sedare swoją szansę. Tutaj liczą się tylko zyski.

Konformizm jako klucz do ciągłości historii.

Wspaniały i przejmujący jest trwający 185 minut dramat Viscontiego (taką wersję widziałem, wiem że istnieje ich kilka choćby ta pocięta na rynek amerykański trwająca 160 minut). Visconti nie stosował półśrodków, Lampart to przepych. Ogromne wrażenie robią zdjęcia w plenerze, pałace, scenografia, a finałowe sceny na balu to uczta dla oczu. Co za inscenizacja! Krążący niemrawy Salina przyprawia widza o smutek, arystokracja upada, Włochy się cieszą, ale nie wszystkim jest do śmiechu.

Lampart to kino wielkie, być może jedno z największych, które formalnie. ale też tematycznie ma wiele do zaoferowania. Ja chętnie porównałbym ten tytuł do Wieku XX Bernardo Bertolucciego. Oba filmy cechuje reżyserska odwaga, by nakręcić coś ambitnego, właśnie unikalnego, ostatecznie wybitnego.

Zdaję sobie sprawę, że Lampart może przytłoczyć, historyczne tło jest lekko tylko naszkicowane (trzeba doczytać), gros scen istotnych ledwie zauważalnych (przyjęcie, za „starych” czasów wielce dystyngowane, teraz z podawaną pizzą przy rubasznym śmiechu Angeliki). Właśnie detale związane ze scenami i aktorską grą dodają produkcji blasku. Alain Delon błyszczy, Claudia Cardinale kradnie każdą scenę a ze swoją olśniewającą urodą, odwagą wygląda świeżo i naturalnie na tle zmurszałych księżniczek. Burt Lancaster jako Salina zrozumiał doskonale, że jego postać ma ze sceny na scenę wtapiać się w mury starych królestw. Piękny film.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 185 min
Gatunek: dramat, historyczny
Reżyseria: Luchino Visconti
Scenariusz: Giuseppe Tomasi di Lampedusa (powieść), Suso Cecchi D’Amico, Pasquale Festa Campanile, Luchino Visconti
Obsada: Burt Lancaster, Claudia Cardinale, Alain Delon, Paolo Stoppa, Rina Morelli, Terence Hill
Zdjęcia: Giuseppe Rotunno
Muzyka: Nino Rota