W mojej ulubionej kryminalnej (wakacyjnej) serii dobiłem do części czwartej. Głos skrzypiec (La voce del violino) zostały wydane w 1997 roku. Andrea Camilleri kontynuuje w niej perypetie nieugiętego komisarza Salvo Montalbano. Jest jedna główna sprawa i jeden prywatny wątek poboczny komisarza.
Esencją jest tu śledztwo. Śledztwo zawiłe, ale tak utkane przez Camilleriego, że żywo zaangażowałem się w snucie podejrzeń. Już otwarcie Głosu skrzypiec ujawnia geniusz Camilleriego, który w kilku akapitach stawia solidne fundamenty pod całą sprawą nie ujawniając oczywiście, co będzie kryło się w środku.
Komisarz Montalbano, raczej nieprzyjemny typek.
Montalbano jak zwykle w niedoczasie spieszy się na pogrzeb. Nie kieruje pojazdem, a brawurowa jazda policjanta z posterunku skutkuje stłuczką ze stojącym na poboczu Renault Twingo. Pośrednio ten incydent prowadzi do otwarcia sprawy z morderstwem pięknej kobiety. Camilleri brnie dalej z tą stłuczką! Policjanci zostawiają informację za wycieraczką. Nikt się nie zgłasza, po czasie Montalbano nie wytrzymuje i udaje się do willi nieopodal zaparkowanego samochodu. I mamy to, bo wiadomo, komisarz zawsze musi w coś wdepnąć. Na miejscu znajduje uduszoną kobietę. Przed śmiercią uprawiała seks. Montalbano podejmuje pierwszy trop.
200 stron, dla niektórych to objętość ulotki (pozdrawiam żonę) i czyta się to w fantastyczny sposób. Czytałem i główkowałem razem Montalbano. Jak to się stało, co pominęliśmy komisarzu, może podjechać raz jeszcze w to miejsce i przycisnąć mocniej tego gościa?
Dużo tu tego szorstkiego uroku komisarza, trochę mniej wywodów kulinarnych (ja ja lubiłem), ten sam zapał i ludzkie zmęczenie materiału. Montalbano bowiem jest po prostu tym styranym policjantem, woli się nie afiszować, nie wychodzić przed szereg. Robi swoje i wkurza go wszystko, co mogłoby przynieść większy poklask. Liczy się dobro sprawy, złapany kryminalista, udowodniona wina.
Świetne są te momenty, gdy sztorcuje podwładnych, albo robi to chociażby w myślach. Wulgarny (ale bez przesady), pewny siebie, budzi respekt nawet wśród swoich zwierzchników. Nie jest twardzielem, ale jest jednocześnie nie do zatrzymania. Świetne jest to, że praktycznie każda postać w książce wie, że komisarz doprowadzi sprawę do końca i każdy mu w tej kwestii ufa. Bezgranicznie. Ja też.
Autor: Andrea Camilleri
Tłumaczenie: Jarosław Mikołajewski
Ilość stron: 200
Oprawa: broszurowa ze skrzydłami
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Format: 140 x 235 mm