Anatomia upadku to nie tylko upadek sensu stricte, ale upadek związku, wypalenie się uczuć i ten moment, w którym rozmawiamy o tym, czy ona jest w stanie zrobić mu krzywdę. Albo na odwrót. Samo rozważanie tej sprawy świadczy o tym, że doszliśmy na tej drodze do ściany (albo do podłoża, jeżeli rzeczywiście myślimy o spadaniu). Kiedy związek Sandry i Samuela wszedł w najbardziej ostry zakręt? Oj, bardzo wcześnie, a w trakcie wchodzenia w ten zakręt okazało się, że samochód jest kiepsko przygotowany na ewentualną kraksę. Nie ma poduszek powietrznych, Sandra i Samuel nie mają zapiętych pasów etc. Tak sobie operuję metaforą, ale sprawa jest dla mnie jasna, niedopasowanie mogło być kluczową sprawą. Pole do konfliktu z roku na rok się poszerzało.
Upadek zaczął się na długo przed filmowymi wydarzeniami.
W Anatomii upadku wiele rzeczy robi wrażenie, istotą jest wszak ten proces, ale esencją jest sportretowanie związku kobiety i mężczyzny, ich oddalenie się od siebie, od obowiązków (tak, obowiązków!) względem syna. Dwójka dorosłych okazała się przecież nie dorosła do tej funkcji, myślą cały czas o sobie, być może najważniejsze są pierwsze sceny, gdy chłopak jest pozostawiony sam sobie. Prawie niewidomy dzieciak kąpie psa, wszystkim się zajmuje, wyprowadza go na spacer. Szybko dorasta, a kolejne wydarzenia robią z niego dorosłego w mgnieniu oka. To on musi podjąć najważniejsze dla siebie decyzje. Jeżeli będzie zeznawał na korzyść matki, będzie miał opiekę, jeżeli inaczej, trafi do krewnych. Daniel jest tu kluczową postacią, Sandra i Samuel są poza marginesem moralności, oboje od początku są pozbawieni emocji, nie wierzę w ich przebłyski empatii.
Anatomia upadek, dramat nie tylko sądowy.
Gatunek: dramat
Reżyseria: Justine Triet
Scenariusz: Justine Triet,Arthur Harari
Obsada: Sandra Hüller, Swann Arlaud, Milo Machado-Graner
Zdjęcia: Simon Beaufils