Chemia, charyzma, chaos (świadomy).
Peter Hyams, reżyser filmu Zapomnieć o strachu osiągnął to, czego pragnął. Chciał nakręcić komedię kryminalną, która oferowałoby przede wszystkim inteligentny humor. Wszystko ponad to przyszło bardzo naturalnie, jak ta rzadko spotykana chemia pomiędzy dwójką głównych bohaterów, gliniarzy z Chicago, którzy dużo gadają, jeszcze więcej improwizują, a przy okazji rozwiązują kryminalne zagadki.
Chętnie porównam Zapomnieć o strachu do wytrawnego wina. Nie zasmakuje wszystkim, to pewne. Przeładowany dialogami (ale jakimi!), z dość wysublimowanym żartem, bez natłoku akcji. Akcja sensu stricte jeśli już jest, to tylko konkretna, jak ten pościg samochodowy, który powinien być wymieniany wśród tych najlepszych. Peter Hyams skupił się na esencjonalnym buddy movie, a cała reszta po prostu się pojawiła.
Zapomnieć o strachu z akcją osadzoną w Chicago w czasie zimy opowiada o dwójce gliniarzy partnerów. Miałem wrażenie, że stanowią jeden organizm, uzupełniają się, wiedzą o sobie wszystko, ale nie są zmęczeni swoim towarzystwem. Ba, mają wspólne plany na emeryturę, ale o tym zaraz. Gregory Hines, czyli Ray i Billy Crystal jako Danny są doskonali. Grają tak, jakby Zapomnieć o strachu był już długo trwającą franczyzą, a oni po prostu kręcą kolejny odcinek z serii. To jak się dogadują, żartują, współpracują – to jest właśnie esencja ekranowej chemii pomiędzy dwójką głównych bohaterów.
Scenariusz i brawurowe dialogi.
Za scenariusz odpowiadał utalentowany Gary DeVore, którego historia również może posłużyć za kanwę do filmu sensacyjnego. Jeżeli powstałby film fabularny na podstawie ostatnich lat życia scenarzysty, nikt by w niego nie uwierzył. Ale to właśnie ten przypadek, o którym wspomina się w środowisku filmowym, że najlepsze (choć to niefortunne określenie) scenariusze pisze właśnie życie. Dość wspomnieć, że DeVore został został znaleziony martwy w swoim samochodzie w 1997 roku, a samochód wyłowiono z wodnego akweduktu. Nie znaleziono laptopa, na którym miał być zapisany The Big Steal najnowszy scenopis DeVore’a. Wróćmy jednak do 1986 roku i Zapomnieć o strachu.
Film Petera Hyamsa oferuje wydarzeń, zwrotów, gagów na co najmniej kilka filmów. Zapomnieć o strachu to kilka odcinków serialu zamkniętych w 107 minutach. Niebywałe, bo nic tutaj się nie rozpadło. Choćby ten moment, w połowie filmu, gdy gliniarze zostają skierowani na przymusowy urlop (głównie za niesubordynacje) i spędzają czas wolny na Florydzie (tam pojawia się pomysł na biznes na emeryturze). Również tam, na kilkanaście minut zmienia się ton filmu przybierając czysto wakacyjne barwy. A później wracamy do Chicago i wpadamy w środek zbrodni. Fenomenalne i odważne zagranie twórców.
Zapomnieć o strachu nie zebrał najwyższych not. Oceny wahają się wokół tych średnich. Niezadowoleni widzowie napiszą, że jest nudny. Inni powinni być zachwyceni nietuzinkowym podejściem do gatunku. Teoretycznie wszystko już znamy z tego, co zaprezentował Peter Hyams w swoim sensacyjnym obrazie (nie pierwszym i nie ostatnim w filmografii, przypomnieć trzeba choćby doskonały reżyserki debiut Busting z 1974 roku). Jednak Hyams miał (ma!) coś takiego czym odznacza się chociażby Larry Cohen. Jego filmy są brawurowe. Hyamsa cechuje też spory rozrzut gatunkowy. W ciemno można wskazać jego udane filmy sensacyjne, ale przecież nakręcił też 2010: Odyseję kosmiczną, niedoceniony horror Relikt, zanurzony w teoriach spiskowych Koziorożec 1. Jest w czym przebierać.
Zapomnieć o strachu to pierwszorzędnie realizacyjna werwa. Chaos, chemia, charyzma, świetne zdjęcia za które odpowiedzialny był sam Hyams no i pierwszorzędny soundtrack z hitami prosto z tego filmu.
Czas trwania: 107 min
Gatunek: kryminał, komedia
Reżyseria: Peter Hyams
Scenariusz: Gary DeVore, Jimmy Huston
Obsada: Gregory Hines, Billy Crystal, Steven Bauer, Joe Pantoliano, Jimmy Smits
Zdjęcia: Peter Hyams
Muzyka: Rod Temperton