Życie nie oszczędza Bruno Stroszka (Bruno Schleinstein). To samo życie najwyraźniej uwielbia się pastwić nad Stroszkiem. Mężczyzna od zawsze wpadał w kłopoty, najczęściej przez alkohol. I to właśnie alkohol przyczynił się do odsiadki. Jakaś rozróba, jakieś nieprzyjemne sprawy. Po wyjściu z więzienia Bruno związuje się z prostytutką Evą (Eva Mattes, aktorka Fassbindera). Para jest nieustannie nękana przez alfonsów Evy. Są nachodzeni w mieszkaniu Stroszka, dostają cięgi w miejscach publicznych. Życie wciąż naigrywa się z tej pary. W Niemczech nie ma dla nich przyszłości. Zwabieni amerykańskim mirażem uciekają za ocean, do kraju wielkich szans, w którym dorobić się mogą przecież wszyscy. Wybierają się tam z jedynym przyjacielem Bruna, jego sąsiadem, starym Scheitzem (Clemens Scheitz).
Stroszek, film z elementami autobiograficznymi.
Werner Herzog nakręcił Stroszka inspirując się życiem Bruna Schleinsteina, który wystąpił kilka lat wcześniej w głównej roli w Zagadka Kaspara Hausera. Trzeba przy tym wspomnieć, że Stroszek to film napisany specjalnie dla Bruna (reżyser wykorzystuje wątki autobiograficzne). Wiarygodność Stroszka jest porażająca. Film był kręcony w autentycznym mieszkaniu Bruna, w którym grał na własnych instrumentach, a sam Bruno jako naturszczyk wypadł przejmująco prawdziwie. Pomimo tego, że praca na planie była gehenną, Herzog wspominał Schleinsteina jako najlepszego aktora, z którymi przyszło mu pracować.
A problemów było co niemiara, jak choćby te wielogodzinne przygotowania i rozmowy z Brunonem przed przystąpieniem do zdjęć. Trzeba go było wciąż zapewniać o jego wartości. No i dochodziły kilkugodzinne napady szału. Bruno S. był więc człowiekiem enigmą, wielką niezbadaną, do którego zbliżył się jednak Werner, a w filmie wyciągnął z niego tylko prawdę. Człowiek pozostał sobą, Bruno przedstawił całą historię o swoim nieprzystosowaniu i odmienności.
Tragikomizm niezamierzony.
Stroszek to również tragikomiczny i brutalnie uczciwy obraz o niezwykłym związku. Ta dwójka tworzy wspaniałą parę outsiderów. On mocno wycofany, mówi o sobie w drugiej osobie („Bruno wyszedł z więzienia!”). Ona, prostytutka, o dobrym sercu, ale strasznie pokiereszowana przez los. Dużo prawdy jest w ich relacjach, a w Ameryce, kraju nowych szans, tworzą specyficzną rodzinę z dokooptowanym starym Niemcem.
Werner Herzog wchodzi z dokumentalną formą w fabułę. Jego Stroszek to przykład kina, w którym twórca obserwuje i nie komentuje, a formalizm dokumentalisty jest tu miejscami wyraźnie widoczny. Ameryka, na ten przykład, to nie tylko pięknie sfotografowana prowincja, ale przede wszystkim autentyzm. Nie ma tu oszustwa, Herzog odwiedza miejsce dalekie od marzeń, tak samo jak obdziera mityczny sen z iluzji.
Próżno szukać tu szklanych domów, wielkich uśmiechów, fortun. Ameryka Herzoga to dużo wrażliwości, ale właśnie dla ludzi z prowincji. Bruno i Eva nie znajdują raju na ziemi. Uciekli od przemocy fizycznej ze starego kontynentu, trafili na przemoc psychiczną oferowaną przez krwiożerczy kapitalizm. Jak mówi sam Bruno, przez to jest nawet trudniej, to rozgrywa się subtelniej. Przychodzi bankier, najpierw namawia do kredytu, później zabierają ci dom. Jasne, wszystko jest sformalizowane i wszystko jest napisane.
Ameryka klasy B, czyli Stroszek jako film o zniszczonym marzeniu.
Nic nie powinno dziwić, ale tu chodzi o ułudę, w której funkcjonuje Bruno i Eva. Szybko znaleźli pracę, łatwo dostali ten obskurny domek i kolorowy telewizor. Równie łatwo wszystko stracili, kiedy napędzani duchem materializmu obudzili się z dnia na dzień w nowej rzeczywistości. Czas zapłaty nadszedł.
Przejmujący jest to film. Surowy, ale mimo wszystko potrafi być ciepły. Smutny, jak ten Stroszek który nie potrafi zna słowa angielsku, ale jakoś stara się funkcjonować w obcym kraju. Herzog pokazuje też, do czego może doprowadzić nieczuły system. Ludzie pod ścianą, chwytają się wszystkiego by przeżyć.
Stroszek nakręcony w duchu stylu zerowego przedstawia szereg ludzkich rozczarowań. Rozczarowany wydaje się sam Herzog, który w Ameryce nie pokazuje niczego szczególnego i nic ponętnego. Ale pośród tej brzydoty, utraconych nadziei, możemy obcować z dziełem nietuzinkowym. Najważniejszy jest tu bowiem Bruno. Jego przykry los, to jak ląduje w kolejnych nieszczególnie ciekawych życiowych koleinach. Przyglądamy się mu i po prostu współczujemy.
Czas trwania: 116 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Werner Herzog
Scenariusz: Werner Herzog
Obsada: Bruno S., Eva Mattes, Clemens Scheitz
Zdjęcia: Thomas Mauch
Muzyka: Chet Atkins, Sonny Terry