Wiele rzeczy składa się na to, że western w reżyserii Anthony’ego Manna jest westernem wybitnym. Pisząc „wybitny” mam na myśli również kompletny jeżeli chodzi o sam gatunek. Mamy tu bowiem wszystko, co z westernem się wiąże, a dodatkowo bardzo emocjonującą rozgrywkę psychologiczną między postaciami, która to (rozgrywka) pozwala nam mówić o Nagiej ostrodze jak o pełnoprawnym thrillerze.
Zawiązanie akcji? Genialne. Tropem mordercy szeryfa już od długiego czasu podąża Howard (James Stewart), zmęczony życiem farmer, który w schwytaniu przestępcy widzi swoją szansę na nowe życie. Za mordercę wyznaczona jest duża nagroda pieniężna, a Howard jest już naprawdę blisko. Niestety przy końcu tej misji będzie musiał skorzystać z pomocy dwójki nieznajomych. Cóż, skoro skorzystał z pomocy, nagrodę wypada podzielić. Tego zresztą domagają się panowie Roy i Jeese.
Same atuty.
Naga ostroga oferuje naprawdę dużo. Przemyślany scenariusz autorstwa Sama Rolfe i Jacka Blooma (dostali za niego nominację do Oscara), ale również fantastyczne lokacje (i co za tym idzie zdjęcia autorstwa William C. Mellor). Anthony Mann odpuścił sobie ukochaną choćby przez Johna Forda Monument Valley i opowiedział western wśród kwitnącej zieleni, przy wodospadach, ujściach rzek, na wzgórzach i w jaskiniach. Zdjęcia zostały nakręcone w Kolorado. No i ta wspaniała obsada!
Dla Manna i Jamesa Stewarta, grającego tutaj główną rolę, film był kolejnym wspólnym westernem. Reżyser i aktor pracowali wcześniej przy Winchester ’73 (1950) i Zakolu rzeki 1952). W roli Bena Vandergroata, złoczyńcy, wystąpił Robert Ryan. Wprawdzie te najbardziej znane nam tytuły w karierze Ryana pojawiły się w latach 60. (Parszywa dwunastka, Dzika banda, czy w Bitwa o Anzio), ale i w latach 50. (jak i dekadę wcześniej) miał kilka wspaniałych występów. Dość wspomnieć Akt przemocy Freda Zinnemanna, Krzyżowy ogień Edwarda Dmytryka (nominacja do Oscara). Natomiast chwilę po Nagiej ostrodze na ekrany kin wejdzie Czarny dzień w Black Rock Johna Sturgesa.
W dziewczynę Bena wcieliła się wspaniała Janet Leigh. Na ekranie zobaczymy jeszcze Ralpha Meekera i Millard Mitchell. To, odpowiednio, Roy, czyli wydalony z armii były już wojak i Jesse Tate, który wolałby szukać złota, niż tułać się z innymi przy okazji bądź co bądź niepewnej sprawy.
Naga ostroga, czyli western i thriller w jednym.
Piątka bohaterów, pięć niepewnych charakterów. Nikomu nie można ufać. Karty wydaje się rozgrywać Ben. Nie ma nic do stracenia, musi wykorzystać podróż na skłócenie mężczyzn, może spróbować uciec. Na końcu podróży czeka go stryczek, musi dobrze grać, nie tylko na zwłokę. Ma kilka atutów. Jest przede wszystkim sprytny, ale ma też w rękawie prawdziwego asa, dziewczynę, za którą oglądają się i były żołdak Roy i Howard, nasz strudzony życiem farmer.
Naga ostroga to ciągła rywalizacja, przeciąganie liny i liczne próby pokrzyżowania planów Howardowi. Ben morderca dwoi się i troi, by jakoś odwrócić swój kiepski los. Nic dziwnego, za zabójstwo szeryfa czeka go śmierć.
Anthony Mann wspaniale zaplanował akcję. Akcenty zostały rozłożone pierwszorzędnie. Mamy tą rozgrywkę psychologiczną, ale mamy też czystą akcję (potyczka z Indianami). Znamienne dla fabuły jest to, że ta wątła nić porozumienia pomiędzy trzema konwojentami rzeczywiście jest tylko iluzją. Mężczyźni dopiero co się poznali, nic o sobie nie wiedzą. Motywy niby są jasne (nagroda do podziału), ale żaden z nich nie wie, jakim człowiekiem jest ten za plecami. Jak tu zaufać drugiej osobie z rewolwerem mając świadomość, że 5000 dolarów lepiej dzieli się przez dwa niż przez trzy?
Czas trwania: 91 min
Gatunek: western
Reżyseria: Anthony Mann
Scenariusz: Sam Rolfe, Harold Jack Bloom
Obsada: James Stewart, Janet Leigh, Robert Ryan, Ralph Meeker, Millard Mitchell
Zdjęcia: William C. Mellor
Muzyka: Bronisław Kaper