Historia tego jak wypożyczyłem Stumptown jest w moim przypadku raczej standardowa, czyli zagmatwana. Zaczęło się bowiem od serialu, którego jeszcze nie oglądałem, ale bardzo chciałem i wciąż chcę. Miałem i mam wciąż przeczucie, ze to dobry serial. Wytrzymał jeden sezon (18 odcinków, stary dobry kryminalny tasiemiec). Anulowanie serii nie było spowodowane jednak przez jakość (zamówiono drugi sezon), a przez COVID, który skutecznie pokrzyżował wszystkim plany. Wątpię, czy ktoś teraz do projektu wróci. Wskrzeszanie sezonu po przerwie rzadko ma miejsce. Wszyscy poszli do innych rzeczy, każdy jest już zaangażowany w kolejne projekty, Stumptown skończył się więc na 18 epizodach. Do serialu być może więc wrócę, tym bardziej, że przeczytałem komiks na podstawie którego telewizyjny show nakręcono. I jest to rzecz dobra!
Ktoś powie lub napisze, że to kryminał jakich wiele. Ta osoba będzie mieć rację. Ale jakże jest to solidny kryminał! Scenariusz popełnił Greg Rucka, komiksiarzom na pewno postać znana. Na koncie ma przecież zeszyty Batmana, Punishera, Elektry i wiele, wiele innych. To spod jego pióra wyszedł też scenariusz do The Old Guard, swego czasu jednej z flagowych produkcji Netfliksa. I akurat w tym przypadku nie ma się czym chwalić.
Dobry scenariusz, dużo brudu w historii, mocna kreska.
Wróćmy więc do tego niezwykle solidnego kryminału. Rucka stworzył Dex, kobietę detektywa. Co wyróżnia Dex na tle milionów innych książkowych, komiksowych, filmowych detektywów? Absolutnie nic. Nawet nie uznałbym jej za detektywa, gdyby przechodziła obok. I to jest, o dziwo, duży atut. Bo Dex to kobieta w średnim wieku, opiekuje się lekko wycofanym bratem, ma kłopoty ze stałymi fuchami, ładuje się w kłopoty. Pije, pali, uprawia hazard. Łapie się tych najprostszych detektywistycznych robót i tych najtrudniejszych. Ta z pierwszego tomu należy do tych najtrudniejszych i najbezpieczniejszych.
Zaczyna się od próby zabicia głównej bohaterki, a później cofamy się o kilka dni, by nakreślić właściwą opowieść. Akcja rozgrywa się na ulicach w Portland w stanie Oregon. Jest odpowiednio depresyjnie, koniecznie ponuro i bez umiaru w stylu noir. I to też jest najlepsze. Dex bowiem to przykład wyciętego od sztancy neo-noirowy detektywa. Z miejsca przypomniał mi się Bruce Willis z Ostatniego skauta. On też nie miał szczególnych umiejętności, ale wnoszę, że scenarzysta tego komiksu mógł mieć gdzieś z tyłu głowy jedną podstawową cechę, która w tym przypadku łączy Joe Hallenbecka (Bruce Willis) i Dex Paris. To upór. I to ten sam upór, ale i nierzadko postawienie bohatera w sytuacji bez wyjścia (przyjmuje robotę, bo ma hazardowy dług) prowadzi do tego, że jest efektywna.
Stumptown, robota jaki wiele.
Krótki akapit, bo polecam rozsmakować się w fabule każdemu z Was indywidualnie. Dość napisać, że od szefowej kasyna przyjmuje zlecenie poszukiwania wnuczki. Kto jest w to zamieszany? Kilka osób, kilka frakcji. Gangsterzy, były szef kartelu, jacyś znajomi dziewczyny. Na domiar złego ktoś wciąż śledzi Dex, a w kluczowych momentach wali ją po ryju. Nieustannie. Dzieje się dużo.
Wzmiankując o samym formacie i stylu, jest szybko i bezpośrednio. Matthew Southworth rysuje ostro i bez nadzoru, potrafi ubrać w jeden kolor cały kadr, a nawet całą planszę, Jest tu dużo wściekłości w rysunkach, sporo brudu. I bez dwóch zdań Stumptown to materiał filmowy, w ten sposób podchodzi też Southworth do rysunku i komponowania scenek. A może ja po prostu widziałem za dużo filmów?
Scenariusz: Greg Rucka
Rysunki: Matthew Southworth
Tłumaczenie: Arek Wróblewski
Ilość stron: 160
Wydawnictwo: Mucha Comics
Format: 168 x 257 mm