Przejście drogi z nieba do piekła trwa chwilę. W drugą stronę jest trudniej, ale da się to zrobić. Niebo u Kurosawy to dom na wzgórzu, przestronne pokoje, kulturalne rozmowy, duże biznesy. Służba, kierowca, posiłki na czas. Prestiż. Pan Gondo jest przedsiębiorcą, szychą w National Shoes. O butach wie wszystko, dla niego najważniejsza jest jakość. W firmie ciągle rośnie w siłę, umacnia swoją pozycję, skupuje akcje. Jest trochę zachłanny, bo chciałby przeskoczyć kilka stopni na raz, a tak przecież nie można. Ale Gondo (Toshirō Mifune) jest pewny siebie, zaciąga kredyt pod hipotekę, zastawia wszystko, chce przejąć duży pakiet akcji, ma na ten cel przeznaczoną gotówkę. Owego feralnego dnia odbiera telefon z piekła.
Kurosawa w swoim filmowym traktacie o społecznych nierównościach wykorzystał kryminał, a jego film z 1963 roku nic nie stracił na świeżości i na tej potężnej sile oddziaływania na widza. Problemy, granice pomiędzy klasami, konkluzje wydają się być takie same po kilkudziesięciu latach od premiery. Ten kryminał dotyczy porwania chłopca. Samo porwanie to robota spartaczona na całej linii, bo kidnaper pomylił się i uprowadził syna szofera, a nie dziecko przedsiębiorcy.
Dwa filmy w jednym. Niebo i piekło.
Złoczyńca brnie jednak dalej, żąda niebotycznego okupu od biznesmena, który przecież gotówkę posiada. Czy Gondo okaże się humanitarny i wykaże się empatią? Poświęci pieniądze, które mogą go wynieść na jeszcze większy status, jeszcze bliżej nieba? Mając w perspektywie widok z jego przestronnego tarasu na piekło, czyli dzielnice biedoty, slumsy i zaułek narkomanów, można napisać że już unosi się wysoko nad innymi.
Niebo i piekło ma dwa główne akty. Pierwszy to negocjacje z porywaczem, drugi to policyjna robota. Pierwszy etap, trwający niemal godzinę jest bardzo stonowany, stoi blisko teatru. Policjanci i Gondo z rodziną rozmawiają z porywaczem, a przedsiębiorca musi podjąć decyzję w kluczowej kwestii.
Drugim aktem jest policyjna robota. Emocjonująca, z doskonałym montażem. Porywający spektakl z jednostką policyjną na pierwszym planie. Gliniarze dwoją się i troją, by złapać kolejny trop, następny ślad. Doskonała jest tu organizacja, policjanci są kreatywni, burza mózgów udziela się i widzowi.
Perfekcyjnie ułożona opowieść.
I na tym tle, w zderzeniu policyjnego thrillera z traktatem o najtrudniejszych życiowych wyborach (czy zostawić pieniądze, czy pozostać człowiekiem) obraz Kurosawy mieni się najlepszymi barwami. Jest perfekcyjny jak Mifune, który gra tu twardziela, ale jednak z tą drobną „skazą”, która sprawia, że nie jest bezwzględny. Dlatego też w całości Niebo i piekło potrafi wodzić widza za nos.
Kurosawa zbudował historię na dwóch płaszczyznach odważnie żonglując środkami formalnymi. Jednocześnie ten zabieg może podzielić widzów, ale ja zawsze stałem po stronie takich filmowych hybryd, a za taką uznaję Niebo i piekło. Spójny tematycznie, precyzyjny do końca, z fabułą prowadzoną z żelazną konsekwencją, a jednak mocno zwodniczy jeżeli chodzi o styl. Wspaniały.
Czas trwania: 140 min
Gatunek: kryminał
Reżyseria: Akira Kurosawa
Scenariusz: Ryūzō Kikushima, Hideo Oguni, Eijiro Hisaita, Akira Kurosawa
Obsada: Toshiro Mifune, Tatsuya Nakadai, Kyōko Kagawa, Tatsuya Mihashi, Yutaka Sada
Zdjęcia: Asakazu Nakai, Takao Saito
Muzyka: Masaru Sato