Jest tu kilka faktów wartych odnotowania, które jednocześnie powinny przyspieszyć Wasz seans Współczesnego gladiatora. Bolo Yeung gra pozytywną postać, a w finale daje łupnia Martinowi Kove. I jest to czwarty z kolei wspólny film (po trzech częściach Karate Kid) Williama Zabki i wspomnianego Kove’a. Ja bym chciał jednak zwrócić uwagę na występ Michaela Bernardo. Zagrał tu jedną z głównych ról, ale samą karierę zakończył stosunkowo szybko. Na koncie ma raptem kilka pełnometrażowych filmów, a udział we Współczesnym gladiatorze jest tym najlepszym. Miał umiejętności, prezencję, ale wybrał inną ścieżkę kariery. Jego szkoły Bernardo Karate radzą sobie doskonale. Sześć oddziałów na dwóch kontynentach, czego chcieć więcej?
Wróćmy więc do Współczesnego gladiatora, kolejnej wariacji na temat Krwawego sportu, jednak wariacji zdecydowanie bardziej krwawej…
Zaczyna się od dramatycznych wydarzeń z turnieju Shootfighting w Hongkongu. W dużym skrócie to następna odmiana mieszanych sztuk walk. W tym konkretnym turnieju udział bierze wychowanek mistrza Shingo (Bolo Yeung). W jednym z etapów zawodnicy wykorzystują broń białą, chłopak został zaszlachtowany przez Lee (Martin Kove) na oczach rozbawionej gawiedzi. Shingo porzuca Shootfighting, zaczyna kształcić młodzież w Stanach Zjednoczonych. Po wielu latach Lee wciąż myśli o starciu z Shingo. Sam organizuje brutalne turnieje w Tijuanie. Zwiedzeni szybkimi pieniędzmi uczniowie Shingo, Ruben (William Zabka) i Nick (Michael Bernardo) jadą do Tijuany. To przynęta na Shingo.
Połamane kończyny, krew na macie, ratuj się kto może.
Jest brutalnie, ale też nieznośnie wtórnie. To akurat nie powinno stanowić o ujmie, ale przy tej wtórności jeszcze mocniej widać braki w scenariuszu. Tandetne są dialogi, tandetne są też niektóre zagrania w realizacji. Ta zaś (realizacja) to stuprocentowy przykład tego, jak ściągać z Krwawego sportu i liczyć na sukces. Jednak atuty są na tyle wyraźne, że wciąż warto na Współczesnego gladiatora zwrócić uwagę.
Wpadająca w ucho ścieżka dźwiękowa autorstwa Joela Goldsmitha. Syn Jerry’ego był twórcą kilku znamiennych ilustracji muzycznych w kinie gatunkowym. Dość wspomnieć jego pracę na tym polu przy Kull zdobywca, Obserwatorzy, Księżyc 44 czy Drzewo Jozuego z Dolphem Lundgrenem. I tutaj, przy Współczesnym gladiatorze, dał się poznać Goldsmith jako kompozytor który potrafi wyczuć klimat filmu.
Współczesny gladiator. Low budget i straight to DVD, ale niezły.
Współczesny gladiator ma też kilka scen, które powinniście zapamiętać na dłużej. Ot choćby ten moment, w którym Bolo Yeung ćwiczy w parku, a wokół niego przechadzają się kaczki. Siła i spokój na jednym kiczowatym ujęciu. Piękne. Jest tu kilka takich zagrań, a każde z nich przypomina, że mamy do czynienia z czymś osobliwym.
Film powtarza więc utarte zagrywki, a to że w scenariuszu poprawki nanosiło czterech zatrudnionych scenarzystów z pewnością nie pomogło. Mimo tego jestem w stanie ocenić seans jako niezły. Ma bohaterów, których mogę polubić. Jest złoczyńca, który robi wszystko żeby być postrzeganym jako naprawdę zły. No i te walki, agresywne, brutalne i krwawe. Niezły.
Czas trwania: 100 min
Gatunek: akcja, kino kopane
Reżyseria: Patrick Alan
Scenariusz: Judd Lynn, Larry Felix Jr., Peter Shaner, Robert Ginty
Obsada: Bolo Yeung, William Zabka, Michael Bernardo, Martin Kove
Zdjęcia: Glenn Kershaw
Muzyka: Joel Goldsmith