Keiko (Yukino Kishii) to pierwsze japońska bokserka z wadą słuchu. Ma zawodową licencję, może brać udział w oficjalnych walkach i do takich też się przygotowuje. Cóż z tego, skoro rzeczywistość zapada się na oczach wszystkich. My, widzowie, zostajemy wprowadzeni w historię już w okresie postpandemii. Keiko już wcześniej było trudno (wciąż jest!), bo jest drobna, ma krótki zasięg ramion, a do tego wszystkiego dochodzi oczywiście jej przypadłość. Nie słyszy gongu, sędziego, nie słyszy porad trenera w narożniku.
Wciąż jednak walczy, bo cechuje ją ogromne serce i chart ducha. Czyżby? Ile można unieść w tak dramatycznie zmieniających się warunkach? Upadają sportowe kluby, coraz mniej chętnych do sparingów, walki odbywają się bez publiczności, na rynku pracy coraz gorzej. Przecież nikt nie sądzi, że Keiko jest w stanie wyżyć z boksu? Łączy pracę jako sprzątaczka w hotelu z treningami.
Skromność, wytrwałość, walka z własnymi słabościami.
Keiko to pozycja festiwalowa, obraz delikatny, bazuje głównie na wrażliwości chociaż dotyczy brutalnej dyscypliny sportowej. Twórcy wykorzystali prawdziwą historię bokserki do pokazania człowieka, który ugina się pod ciężarem życia. Dziewczyna pracuje w hotelu, spulchnia poduszki, jej pasją i zajęciem, które ją głównie odstresowuje jest boks. Nie dostajemy wglądu w czas, kiedy w Japonii był szczyt zachorowań i restrykcje. Widzimy pozostałości po, prawdopodobnie, prężnie działającym klubie (bodaj najstarszy w tym regionie, z długoletnią tradycją). Klub nie przetrwa, sam prezes też zmaga się z jakąś chorobą (towarzyszą nam ciągłe domysły).
Keiko należy uznać za wyrafinowane studium charakteru. Dla niej, dla bokserki, najważniejsza jest dyscyplina i rutyna. Ile wkłada serca i poświęcenia w rytuały dowiemy się z jej pamiętnika. Zanim jednak do tego dotrzemy w filmowej fabule, zobaczymy Keiko na codziennej drodze przy łapaniu okruchów życia.
Keiko, pozycja festiwalowa.
Drobne radości, dużo smutku, to aspekty widoczne. Cała reszta to obserwowanie szczegółów, które budują obraz fundamentalnych trudności stojących na drodze do kolejnych ewentualnych sukcesów (chociażby na ringu). Keiko na ten przykład komunikuje się z trenerami pisząc na tablicy, ale jak to robić w trakcie sparingu z rękawicami? I tak dalej i ciągle w tym samym tonie, bo stara szkoła boksu nie ma za wielu innowacji dla zawodników z niepełnosprawnościami. Nie ma też tych „ułatwień” i empatii społeczeństwo. Ciągle się uczymy i nawet w społeczeństwie, z tyloma nowoczesnymi udogodnieniami wciąż widać jak niektórzy ludzie nie potrafią zaprezentować potrzebnej empatii w stosunku do niesłyszącej osoby.
Skromny, delikatny, a jednak z dużą siłą w osobie głównej bohaterki. Keiko jako film nie wynosi gatunku sportowego na nowy poziom. Nie zobaczycie tu spektakularnych ujęć, zawadiackiego montażu czy szalonej operatorki. Walki są przedstawione w ujęciu bardzo realistycznym, naturalnym i przede wszystkim pokazane w wiarygodny sposób. Keiko pomimo dość smutnej aury potrafi podnieść na duchu. Pokazuje wytrwałą zawodniczkę. Pracuje na pół etatu, godzi sport z kiepsko płatną pracą i napływającymi zewsząd niewygodnymi sytuacjami. Nie poddaje się.
Gatunek: dramat, sportowy
Reżyseria: Shô Miyake
Scenariusz: Shô Miyake, Keiko Ogasawara, Masaaki Sakai
Obsada: Yukino Kishii, Masaki Miura, Shinichirô Matsuura
Zdjęcia: Yûta Tsukinaga