W twojej przemocy nie ma miłości.
Na ulicy zawrzało, zniknął szef jednego z gangów yakuzy. Gdzie jest Anjo? Tego nikt nie wie, ale szefa trzeba znaleźć. Na poszukiwania rusza ekipa cyngli, grupie przewodniczy Kakihara, okrutnik niepospolity.
Kakihara jest z reguły spokojny, rzadko też wychodzi ze swojego melancholijnego nastroju. Fakt, jest okrutny i każdy zdaje sobie sprawę z jego sadomasochistycznych skłonności. On sam tego nie ukrywa. Już na pierwszy rzut oka odróżnia się od sztampowego wizerunku szeregowego uakuzy. Blondyn ze stale zmierzwioną czupryną, nosi się w krzykliwych kolorach, blizny na twarzy z pewnością dodają mu grozy. Chodzący horror? Z pewnością, bo ze swoim hobby doskonale sprawdza się jako specjalista od tortur. W tych jest prawdziwie nieprzewidywalny i ogranicza go tylko wyobraźnia. I w taki właśnie sposób, dzięki torturom, ma zamiar wyciągnąć informacje od potencjalnych podejrzanych, jak wtedy gdy łapie niejakiego Suzuki, podwiesza go za skórę na plecach pod sufit i polewa wrzącym olejem.
Porwanie szefa to nie nie koniec kłopotów zbrodniczego syndykatu. Wieść gminna niesie, że za spustoszenie w szeregach odpowiada Ichi (prawdopodobnie on odpowiada za zniknięcie Anjo), zwyrodnialec totalny. Kakihara ma już jeden cel, dostać się do Ichiego. Ma nadzieję na nowy rodzaj piekielnych doznań.
Ichi zabójca, gore wyrwane z ram.
Takashi Miike wielokrotnie jechał po bandzie, ale tutaj, w Ichi zabójca, za bandę mocno wyjechał. To atut. Tylko w taki sposób, decydując się na przerysowane sceny, Miike mógł zwrócić uwagę na temat, na którym mu zależało. Wszystko w Ichi zabójca kręci się wokół przemocy, a Miike wskazuje na kilka palących problemów. Krytykuje media, które z dnia na dzień prześcigają się w tym, by położyć akcent na coraz to brutalniejsze motywy. Miike pokazuje również przestępczą organizację yakuza w krzywym zwierciadle. W końcu dobiera się do nas, widzów, manipuluje nami w podobny sposób w jaki zmanipulowany został Ichi zabójca. Podkręcamy nasze doznania, niektórzy nie potrafią wyznaczyć granicy w dobie osobliwych wyzwań na kolejnych portalach społecznościowych. Rozjuszona gawiedź prosi o więcej, a cierpią najbliżsi. Miike również podkręca przemoc i robi to w taki sposób, byś ostatecznie odwrócił wzrok.
Takashi Miike opowiada dosadnie, ale z sensem.
Ichi zabójca to niemal fast food (w tym dobrym znaczeniu, treściwy i szybki) z kawiarenki gore, produkt wyrwany z ram brutalnej kreskówki z wszystkimi jej atrybutami. Jest przerysowany, groteskowy, z niekiedy nonszalancko potraktowanym CGI, tak jakby twórcom zależało na maksymalnej perwersji bez dbania o realizm (hektolitry krwi zamiast skromnych litrów). To wszystko powoduje, że Ichi zabójca, jest prawdopodobnie najlepszym przykładem kina pełnego bólu, przesycenia, które jednocześnie wtyka palec w otwarte rany społecznego dyskursu. I to nie jest tak, że Ichi zabójca ma drugie dno. Takashi Miike od razu wyłuszcza sprawę, nie ukrywa za bardzo przesłania. Ono jest podane niemalże na tacy, a jednak strach na to spoglądać, strach czasem spojrzeć w lustro.
Gatunek: akcja, horror, yakuza eiga
Reżyseria: Takashi Miike
Scenariusz: Sakichi Satō
Obsada: Tadanobu Asano, Nao Omori, Shinya Tsukamoto, Alien Sun, Sabu
Muzyka: Karera Musication, Seiichi Yamamoto
Zdjęcia: Hideo Yamamoto