Jestem fanem pierwszego sezonu, wspominałem o tym wielokrotnie. Jeżeli tak zaczyna się tekst o kontynuacji, to słusznie podejrzewacie, że tym razem coś autorowi tekstu nie pasowało. Tak, to prawda. Przy drugim sezonie Reachera nie czułem tego, z czym związany był mój odbiór pierwszej odsłony przygód Jacka.
Raz, że zaczęło się źle. Dwa, że być może przez to dostroiłem się na marudzenie. Z drugiej strony twórcy nie zrobili nic, by z tego toru mnie zrzucić. Ale nie przeczę, drugi sezon ma swoje świetne momenty.
Drugi sezon to wciąż on, niemal karykaturalny Alan Ritchson w roli Jacka Reachera. Karykaturalny? A i owszem, piszę to złośliwie i z zazdrością bo nikt nie może wyglądać tak dobrze. To niesprawiedliwe. Tłumaczę to genetyką, ale jego wygląd to też telewizyjne triki. Ritchson wygląda jakby miał ponad dwa metry wzrostu i ważył przynajmniej 105 kg. Jednak Ritchson w rzeczywistości ma „zaledwie” 188 cm wzrostu (tylko co do wagi wszyscy mają rację). Czyli to kawał faceta z imponującą muskulaturą. To pewne. Ma w dodatku niezłą charyzmę i w pierwszej serii ukradł cały show. Twórcy również i o tym powinni wiedzieć. Powinni mieć świadomość, że Reacher to Reacher, a nie Reacher plus drużyna, czyli w skrócie CSI: Reacher którego nie chciałem.
Niestety. To nie jest już udany sezon.
Drużyna Reachera, od tego momentu zaczęło być źle. A pomysł na intrygę jest przecież całkiem niezły. Zaczynają ginąć ludzie z dawnego oddziału Jacka Reachera. Ktoś morduje tych, którzy współpracowali z wielkoludem w specjalnej jednostce śledczej. Reacher nie może na to przystać, zaczyna węszyć głównie po to, by się zemścić. Scenariusz jest więc niezły, ale cały pomysł na dokooptowanie trójki współpracowników do Reachera jest chybiony. Ich interakcje i dialogi miały być zabawne (nie były), a kontakt przypomnieć stare czasy i dopisać kilka rozdziałów ze „starego Reachera”. I w zasadzie scenarzyści swoją rolę spełnili, ale ja po prostu uważam że casting był chybiony. Nie polubiłem „przyjaciół” Reachera. Coś było z nimi nie tak, nie pasowali mi do konceptu.
Reacher, CSI: Reacher i Rekinado.
Jednak drugi sezon ma swoje momenty w zasadzie wszystkie te, w których na ekranie bryluje bohater, którego do życia powołał pisarz Lee Child. Jest kilka konkretnych bójek, sceny w których Jack pokazuje że całkiem mu niedaleko do Hulka. I tyle. Jest niestety trochę jeżdżenia w kółko i „śledztwa”, a za czarny charakter robi tu niejaki Langston (Robert Patrick, który dał się namówić na sympatyczne mrugnięcie w kierunku jego ikonicznej roli T-1000) ze swoją organizacją.
Najbardziej jednak dramatycznie źle wypadł finał. Koniec rozgrywki i ostateczne starcie to niestety bardzo zły pomysł i takie samo wykonanie. Scena rodem z Rekinado może i dałaby się zamknąć w konwencji, ale dla mnie to było już przegięcie.
Gatunek: akcja, thriller
Reżyseria: Sam Hill, Omar Madha, Carol Banker, Julian Holmes
Scenariusz: Nick Santora, Scott Sullivan, Penny Cox, Cait Duffy, Michael J. Gutierrez, Lillian Wang
Zdjęcia: Ronald Plante
Muzyka: Tony Morales