Bohater lub bohaterka zamknięci w ciasnej przestrzeni. Film z akcją osadzoną w jednym miejscu. Ten koncept to nie jest samograj, chociaż twórcy zdają się tak myśleć. Jest wiele udanych przykładów, w których aktorzy podołali zadaniu, a scenarzyści odrobili lekcje i pozalepiali większość dziur. Ryan Reynolds w trumnie w Pogrzebanym, James Franco przygnieciony przez kamień w 127 godzinach, Mélanie Laurent w kapsule w filmie Tlen (ja lubię!). Przykładów udanych mógłbym podać jeszcze co najmniej kilka, tych z klaustrofobiczną lokacją jako motywem przewodnim, ale niemiecki Bagażnik – uwięziona nie będzie do nich należeć.
Marc Schießer film sobie napisał i go wyreżyserował. To jego pełnometrażowy debiut. Ale czy usprawiedliwia to w jakiś sposób, że sprzedał widzom ser z nadprogramową ilością dziur? Nie bardzo. W czym rzecz? W tym, że Marc Schießer życzy sobie, byśmy zawiesili wiarę w ludzkość na 90 minut.
Policja jest bezradna jak w żadnym innym filmie.
Dziewczyna leży w bagażniku, noc, deszcz, zbrodnia w każdym odbiciu. Tajemniczy mężczyzna, zbir rzecz jasna, podchodzi do bagażnika i zatrzaskuje go. Od tej pory będziemy tylko z nią, ranną kobietą (zna się na medycynie, to pomoże) i telefonem. Facet przegapił ten moment (telefon), chociaż to akurat najmniejsza z dziur, można to przełknąć. Ale później…
Cały film opiera się na kontakcie z osobą pod alarmowym numerem, kilku rozmowach z ojcem (ma zapłacić okup) i kilku bezpośrednich kontaktach z porywaczem. Porywacz jest królem świata, nie boi się niczego, tankuje na stacji, dziewczyna wrzeszczy, on się z tego śmieje. Jest monitoring, facet uśmiecha się do kamery. Ja rozumiem, policja jest przemęczona, brakuje zasobów, lokalizacja w telefonach czasem szwankuje, ale proszę Cię Panie Schießer, świat nie może nie działać aż w takim natężeniu.
Musicie być oczywiście przygotowani na to, że nie uda się nic tej dziewczynie do samego finału. I tam musimy być przygotowani rzecz jasna na twist, bo tylko to ma szansę nas trzymać przed telewizorem. Ale te dziury w finale, w tym serze, są już tak wielkie, że sera już nie ma. Nie ma co gryźć, nie ma co przełknąć. Nie polecam.
Gatunek: thriller
Reżyseria: Marc Schießer
Scenariusz: Marc Schießer
Obsada: Sina Martens, Luise Helm, Artjom Gilz
Muzyka: Milena Fessmann
Zdjęcia: Daniel Ernst, Tui Lohf