Kamera mija zegar. Jest 21:05, trwa wieczór bokserski w podłej dzielnicy. Wieczór, obskurna hala, ludzie w hazardowym szale obstawiają ostatnie pieniądze. Na podłodze piętrzy się już sterta kuponów, papierosów i straconych szans. Wszyscy krzyczą, ktoś zapycha się hot-dogami, ring ledwo widać zza ściany papierosowego dymu i alkoholowych oparów. W ciasnej brudnej szatni przygotowują się do walki współcześni gladiatorzy. To bokserzy, młodsi i starsi, ci po kilkudziesięciu walkach i tacy, którzy mają jeszcze ogień w spojrzeniu.
Bill „Stoker” Thompson (Robert Ryan) tego ognia już nie ma. Skończył 35 lat, 20 lat dostawał po mordzie w ringu bez większych sukcesów. „Pamiętam go, gdy byłem dzieckiem”, mówi jeden z oczekujących walki. Stoker zaraz skrzyżuje rękawice z młodym byczkiem, protegowanym lokalnego gangusa. Na Stokerze krzyżyk postawili już chyba wszyscy, tak jak jego własny promotor w znamiennej scenie gdy odpala sobie papierosa i trze zapałką po plakacie przekreślając jednocześnie nazwisko boksera. O tak, ze Stokera to już nic nie będzie – wie to menadżer, wie to trener i wykorzysta to gangster. Bo gangster bardzo chce żeby jego chłopak wygrał. Płaci za to.
Gangster, bokser i kobieta boksera.
Tytułowa zmowa to układ gangstera, menadżera, trenera i rzecz jasna całej ekipy od młodego boksera. Stoker ma się podłożyć w trzeciej rundzie. Wiedzą to wszyscy, wszyscy mają na tym zarobić, tylko Stoker nie został wtajemniczony. Po co dzielić się pieniędzmi z bokserem, który i tak przegra? Przecież on jest stary, ledwo się rusza i nikt w niego nie wierzy. Przykre, prawda? Jednak życie zawsze pisze inny scenariusz, niż najbardziej zainteresowany sobie go ułożył. Ale Stoker walczy jak nigdy dotąd. I to dopiero początek. Ta opowieść zakończy się o 22:16. Wtedy będzie już po wszystkim. Karty zostaną rozdane na nowo.
Obraz Roberta Wise’a uderza precyzją po pierwszym ujęciu, gdy w kadrze zostaje uchwycony miejski zegar. Tu wszystko jest obliczone, tak jak ciągnące się w nieskończoność rundy bokserskiej walki, w której zmierzy się główny bohater. Pierwszy raz przy okazji filmowego bokserskiego pojedynku zastanawiałem się, czy twórcy nie wydłużyli trochę czasu walki. Nie, twórcy przedstawili po prostu całą walkę tak, jak należy. Ale zanim dojdzie do rzeźni na deskach, rozegra się kilka pobocznych dramatów.
Zmowa to nie tylko noir. To doskonały film bokserski.
Zmowa to bokserski noir, w którym szczypta kryminału dodaje wyśmienitej pikanterii. Jest gangster, który wydał pieniądze na szwindel. Jest bokser, który o tym nie wie i chce wygrać za wszelką cenę. W końcu jest i żona boksera, która go kocha i czeka na porażkę męża, by zacząć w końcu z nim żyć, a nie opatrywać lubego, łatać rany, sklejać szczękę i przypominać o swoim imieniu.
Zmowa to film realistyczny, wyjątkowo brudny i surowy. Robert Wise przedstawia wciągającą opowieść o bokserze, ale również nadaje swojemu utworowi ważny wymiar społeczny. Portretuje tu ludzi, którzy są niezwykle cyniczni, skłonni sprzedać się za kilka dolarów (robi wrażenie niska kwota, którą zgarnie menadżer na zmowie). Ludzie i społeczeństwo w Zmowie są żądni krwi i ofiar na ringu. Działają według niskich pobudek. Tej marnej atmosferze wtóruje otoczenie. Sklepy z alkoholem, wystające w bramach typki, w powietrzu wisi coś niedobrego. Czas w Zmowie to czas z narzuconą odgórnie pesymistyczną narracją. W tym całym ponurym ludzkim zestawieniu finał, skądinąd również posępny, o ironio staje się wyzwoleniem dla ludzi zakutych w kajdany parszywego losu.
Czas trwania: 72 min
Gatunek: noir, dramat, sportowy
Reżyseria: Robert Wise
Scenariusz: Art Cohn
Obsada: Robert Ryan, Audrey Totter, George Tobias, Percy Helton
Muzyka: Constantin Bakaleinikoff
Zdjęcia: Milton R. Krasner