Co za typ. Co za bezczelny, wulgarny, małostkowy typ. Wilson, facet w średnim wieku, już dawno po rozwodzie. Mieszka sam, narzeka na wszystko i na wszystkich. Ma psa. Wilson jest zbudowany z frustracji. W krwioobiegu Wilsona płynie żółć pchana rozgoryczeniem i utraconymi szansami. Nie ma już marzeń, jest wspominanie marzeń. Straszny z niego dziadyga, trochę podobny do mnie.
Wilson, czyli Daniel Clowes na pełnej.
Wilson autorstwa Daniela Clowes’a w tłumaczeniu Wojciecha Góralczyka (dobre i dosadne słowo) ukazał się na naszym rynku nakładem Kultura Gniewu w 2019 roku. Nie kojarzyłem Clowes’a, a kojarzyć powinienem. To nie tylko amerykański autor komiksów, ale również scenarzysta. To na podstawie jego powieści graficznej Ghost World Terry Zwigoff nakręcił w 2011 roku świetny film pod tym samym tytułem. Opisywany teraz Wilson również doczekał się filmowej adaptacji, chociaż do tego tytułu jeszcze nie podszedłem. W roli głównej wystąpił Woody Harrelson, na pierwszy rzut oka jest to wybór doskonały.
Ale wróćmy do komiksu. Wilson jest uformowany z pojedynczych małych historii wiążących się w opowieść o nim samym. Jest tu chronologia, ale każda strona to małe zamknięte wydarzenie, incydent który rozegrał się w ciągu dnia, dni, miesięcy. Wszystko się łączy, ale możemy przetrwać czytanie po kilku stronach i wrócić za chwilę. Nic się nie stanie, Wilson ze swoim marudzeniem wciąż będzie czekał, u niego nic się nie zmieni. Bo Wilson jest od początku do końca taki sam, narzekający, łysiejący frustrat, który ma jednak (nierzadko!) trafne spostrzeżenia na temat otaczającego go świata.
Wilson nie bierze jeńców, Clowes atakuje stylem.
Dwie rzeczy, które uderzają od razu. Narracja głównego bohatera, która ustawia czytelnika w jednej pozycji. Po kilku historyjkach wiemy z kim mamy do czynienia i albo jedziemy z tym gościem, albo wysiadamy. Ja dojechałem i dobrze (dziwne słowo biorąc pod uwagę przypadki Wilsona) się bawiłem. Druga rzecz to koncept na rysowanie opowieści w różnym stylu. Raz jest bardziej realistyczna kreska, raz jak z dziecięcych kreskówek. Komiks nie jest jednolity, Clowes żongluje estetyką i wypada to wyśmienicie. Próbowałem dociec czy wiąże się to z tonem emocjonalnym poszczególnych pasków, ale nie znalazłem klucza.
Smutny, wciągający, często bardzo śmieszny, bo przecież nic tak nie cieszy jak nieszczęście innych.
Scenariusz i rysunki: Daniel Clowes
Ilość stron: 80
Tłumacz: Wojciech Góralczyk
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Format: 194×260 mm