Dość niecodzienny przypadek. To od początku był film Bretaigne Windusta, ale ponieważ reżyser poważnie zachorował już na początku pracy, Strażnika prawa dokończył Raoul Walsh. Walsh nie chciał być wymieniony w czołówce. Twierdził, że od początku był to film Windusta i on sam nie powinien zbierać za niego pochwał. A pochwały za Strażnika prawa się należą. Pochwały i oklaski.
Strażnik prawa to ukryta perła kina noir.
To przykład niedocenionej perełki i dość oryginalnego noir. Spekuluje się nawet, czy Strażnika prawa można do nurtu noir zaliczyć, bo brakuje tu kilku elementów. Nie ma na ten przykład femme fatale. Z drugiej strony innych elementów jest aż nadto, chociażby wykorzystanych środków formalnych kojarzonych powszechnie z gatunkiem. Półmrok, złowrogie cienie, sylwetki w zamglonej scenerii, to wszystko sprawia, że noir otula nas tutaj swoją nieprzeniknioną aurą.
Strażnik prawa, choć posiada fikcyjną fabułę, oparty jest w dużej mierze na historii grupy przestępczej nazywanej Murder, Inc. (Murder, Incorporated) działającej w latach 1929 – 1941. W pewnym okresie działania na czele grupy stał Louis „Lepke” Buchalter . O Lepke traktował film Menahema Golana z 1975 roku z Tonym Curtisem w roli głównej (absolutnie niedoceniona i jedna z lepszych ról Curtisa). Ciężka do oszacowania jest liczba zabójstw, których dopuściła się grupa Murder Inc. Szacunki dochodzą do tysiąca płatnych morderstw.
Atmosfera ciągłego zagrożenia.
Strażnik prawa rozpoczyna się bardzo energicznie, prokurator Martin Ferguson (wspaniały Humphrey Bogart, który nie robi za dużo, a jednak skupia na sobie uwagę) ma w garści jedynego świadka, Joego Rico. Rico wprawdzie chce sypać, ale obecnie jest w stanie absolutnego przerażenia. Jest gotów dostać zawału serca na widok własnego cienia. Rico jest więc pod ścisłym nadzorem, towarzyszy mu uzbrojony oddział policji. Atmosfera jest gęsta, w każdym korytarzu stoi uzbrojony gliniarz, ciężko się przecisnąć. Ostatecznie i to nie wystarcza, na budynku naprzeciwko rozstawia się snajper. Ferguson musi raz jeszcze przeanalizować wszystkie przypadki morderstw, z którymi powiązany jest Rico. Kto jest zleceniodawcą i co łączy ofiary? Wydaje się to na tyle osobliwe, że mordercy nie mają teoretycznie motywów, a zaczęło się od tego, że na komisariat wpadł drobny gangster z informacją, że zabił swoją dziewczynę i że został do tego zmuszony. Niedługo po tym popełnia samobójstwo w celi.
Strażnik prawa to seans dla uważnych. Jednocześnie, już po rozwiązaniu przychodzi do głowy myśl, że Bryan Singer mógł się na nim wzorować przy swoich Podejrzanych. To wprawdzie zupełnie inne fabuły, ale kto na Strażnika prawa się skusi w mig zrozumie, o co mi chodzi. To pewien specyficzny styl wieloosobowej narracji, wielu podejrzanych, niejasny trop jeżeli chodzi o głównego podejrzanego. Pytania się mnożą, prokurator jest nieugięty, a pomysł na funkcjonowanie organizacji budzi realną trwogę.
Czas trwania: 85 min
Gatunek: kryminał, noir
Reżyseria: Bretaigne Windust, Raoul Walsh (niewymieniony w czołówce)
Scenariusz: Martin Rackin
Obsada: Humphrey Bogart, Zero Mostel, Everett Sloane
Muzyka: David Buttolph
Zdjęcia: Robert Burks