Bawiłem się doskonale. Masa atrakcji, świetne odniesienia, kuksańce, mrużenie oczu, ale głównie dużo śmiechu. Czy chcemy zrywać fabularne warstwy, grzebać w treści, ściągać tony makijażu, którym przykryte są podteksty? Jasne, że chcemy. Inaczej przy tej konkretnej Barbie się nie da. Oczywiście nie trzeba tego robić. Kino nie musi dawać więcej niż chcesz przyjąć na klatę. Może skończyć się na zabawie i na tym, że „Och, jak świetnie odwzorowali świat lalki Barbie, bajeczna scenografia”. Bo geniusz Gerwig polega tu na tym, że ona nie jest moim zdaniem nachalna. Pisząc kolokwialnie to zabawa i dla dzieci i dla dorosłych.
Barbie, początek.
Pamiętacie jeszcze jak huknęły pierwsze informacje o filmie Barbie? Z miejsca stał się jednym z najbardziej intrygujących filmowych projektów. Mnożyły się pytania, spekulowano o czym może być film, który de facto będzie finalizowany przez firmę Mattel. Czyli co? Tylko product placement, czy coś poza tym? Ja nie miałem wątpliwości, że będzie czymś jeszcze, bo przecież za projektem stoi Greta Gerwig. Owszem, większość już się sprzedała, ci najbardziej autorscy z autorskich twórców również. Ale Greta Gerwig? Ja w nią wierzyłem, bo nawet jeżeli miałaby dysponować dużym budżetem (jak tutaj), nawet jeżeli będzie miała do dyspozycji gwiazdy wielkiego formatu (jak tutaj) to zawsze treść będzie dla reżyserki takich filmów jak Lady bird czy wcześniejszego Frances Ha, najważniejsza.
Uczciwość Grety Gerwig.
Mattel nie pozwoliłby zrobić krzywdy Barbie. To pewne. Ale nikomu nie chodziło o to, by uprzykrzyć życie korporacji. Barbie jest tu tylko narzędziem (nawet jeżeli to brzydko brzmi) do uwypuklenia kilku (co najmniej!) niezwykle ważnych kwestii społecznych, bolączek współczesnego świata i takich, przez które jest wokół nas po prostu nieznośnie. I ja sądzę, że Greta Gerwig jest w tym uczciwa, chociaż deklaracje feministyczne są najbardziej oczywiste.
Z Barbie jest tak, że co z niej wyciągniesz, to twoje. Dosłownie. Chcesz mieć seans o rodzicielstwie, proszę bardzo. O równouprawnieniu, patriarchacie, nostalgii? Nie ma problemu, tutaj to znajdziesz. To i wiele innych rzeczy. Co zatem najbardziej przykuło moją uwagę? Ciężko skupić się na czymś konkretnym i to może być jedyny zarzut dla filmu Grety Gerwig. Mnie jednak najbardziej podobała się sprawiedliwość reżyserki i apel o zachowanie równowagi, czemu jestem gotowy przyklasnąć w każdym momencie. Równowaga w życiu, w relacjach, w pracy. Równowaga w każdym aspekcie, bo przesada prowadzi do zgrzytów, a później konfliktów.
Barbie, opowieść o równowadze.
Uczciwość Gerwig polega też na tym, że jako twórczyni zaangażowana daje jasny przykład do czego prowadzi tłamszenie Kena, do frustracji, a później wybuchu. Tu nie chodzi o ciągłe głaskanie, a zdrowe relacje. rozmowę i zwracanie uwagi na drugą osobę, bez względu na płeć, zapatrywanie, orientację. Tylko, że trzeba robić to wcześniej, by ona lub on, nie zeszli do piwnicy, nie zaczęli budować bomby. No, ale łatwo to wszystko pisać. Film też niekoniecznie pomoże w naprawianiu świata.
Patryk Karwowski
Czas trwania: 114 min
Gatunek: dramat, komedia
Reżyseria: Greta Gerwig
Scenariusz: Greta Gerwig, Noah Baumbach
Obsada: Margot Robbie, Ryan Gosling, America Ferrera, Kate McKinnon, Issa Rae, Rhea Perlman, Will Ferrell
Muzyka: Mark Ronson, Andrew Wyatt
Zdjęcia: Rodrigo Prieto