Człowiek chciwy i pozbawiony moralności potrafi wspiąć się na wyżyny kreatywności jeżeli chce kogoś okraść, a ręce ma związane obowiązującymi paragrafami. Kiedyś, w czasach Dzikiego Zachodu, było dużo łatwiej, wszystko było bardziej przejrzyste. Indianie prowadzili wojny z białym najeźdźcą w myśl niepisanego prawa silniejszego. Gwałty i rabunki po prostu były, zajmowało się ziemię, odgradzało płotem i już. Ale przyszły te cholerne prawa jak w przypadku plemienia Osagów z Oklahomy, wśród których rozparcelowano na własność działki. I nie byłoby w tym nic zdrożnego, biały mógłby machnąć ręką na te hektary, Ameryka jest przecież duża. Tylko, że ta konkretna ziemia okazała się być bogata w złoża ropy.
Co jak co, ale prawo własności to w Ameryce rzecz święta, z tym trzeba się było liczyć. Więc wracając do tej kreatywności, a idąc dalej podłości, człowiek wzniósł się na jej wyżyny. Co zrobić z taką rodziną Indian z Oklahomy, która ma prawo do eksploatowania złoża? Ano można na przykład wżenić się w rodzinę, a własne rasistowskie poglądy odwiesić na kołek. Można też kogoś zabić po cichu, można też sprzedawać towary czy wszelkie usługi po zbójeckich cenach (mahoniowa trumna za grubo ponad tysiąc dolarów na początku XX wieku? Będzie pani zadowolona).
Czas krwawego księżyca. Zbrodnia doskonała?
I o tym jest Czas krwawego księżyca, o kolejnej zbrodni dokonanej na rdzennych Amerykanach. Tak, oczywiście, filmowcy mają tematów pod dostatkiem. Jednak Czas krwawego księżyca opisuje przypadek szczególnie perfidny. Wyobraź sobie, że szanujesz prawo (bo jednak respektujesz pewne reguły, boisz się odsiadki) więc stajesz się podły w sposób niezwykle wyrafinowany. I tacy są anty bohaterowie najnowszego filmu Martina Scorsese.
Można by wysnuć tezę, że Osagowie mieli to nieszczęście, że stali się zamożni. Uważam, że nie można tak pisać, bo Osagowie mieli po prostu szczęście. Ich nieszczęście polegało na tym, że jednocześnie byli ślepi, naiwni, wpuścili (nie po raz pierwszy) białego węża, który ich omamił, oszukiwał, kreował się na przyjaciela.
Od śledztwa i reportażu po film.
Czas krwawego księżyca, szósty wspólny film Scorsese i DiCaprio, dziesiąty wspólny film Scorsese i De Niro. 206 minut, 200 milionów dolarów i duże perturbacje na etapie produkcji. Tak, Krwawy księżyc długo wznosił się na nieboskłon zanim mógł w pełni rozbłysnąć swoim krwawym blaskiem. Grann rozpoczął pracę nad reportażem na początku 2016 roku, prawa zostały w mig sprzedane bo producenci zobaczyli duży potencjał w materiałach zebranych przez Granna. I pewnie premiera mogłaby nastąpić szybciej, ale wszystko zostało spowolnione przez pandemię. Czekał Scorsese, czekali aktorzy, na szczęście poczekał też Paramount Pictures, który razem z Apple TV+ sfinalizował to przedsięwzięcie.
Wydarzenia sprzed ponad 100 lat. Zbrodnia udokumentowana.
Czas krwawego księżyca, schematy mafijne.
Na deser zostawiłem Ernesta Burkharta, w którego wcielił się Leonardo DiCaprio, a który był przecież główną postacią tego dramatu. To niesamowite z jaką precyzją DiCaprio oddał patologię zachowania od kreowania fałszywej atmosfery, przez motyw wypierania, przez świadome brnięcie coraz głębiej w zbrodnie aż po próbę ratowania się przy samym śledztwie. Wszystkie te elementy dotyczą zresztą również Hale’a i jego krewniaków i każdej jednej „zaangażowanej” osoby z regionu.
To bardzo dobry film, ale bez fajerwerków. Zresztą Scorsese to już nie jest reżyser od strzelania sztucznymi ogniami. Tu chodziło o rzetelne przedstawienie historii z szacunku do zmarłych osób. Temat to ważny i widać zaangażowanie twórców. Wszystko ma tu szansę dokładnie wybrzmieć, a i sam Scorsese będzie miał w finale coś do powiedzenia.
Gatunek: kryminał, dramat
Reżyseria: Martin Scorsese
Scenariusz: Eric Roth, Martin Scorsese
Obsada: Leonardo DiCaprio, Robert De Niro, Lily Gladstone, Jesse Plemons, Brendan Fraser, John Lithgow
Muzyka: Robbie Robertson
Zdjęcia: Rodrigo Prieto