Najpierw o tym gliniarzu, umierającym detektywie.
Lars Martin Johansson był szefem Krajowego Wydziału Śledczego ds. Kryminalnych. Lubiany szanowany, legenda. Jeden z tych, których nie dało się zastraszyć. Na emeryturze zajęć ma mniej, ale nastawienie do niego się nie zmieniło. Szacunek ludzi ulicy. Johansson zawsze celebrował życie. Lubił wypić, dobrze zjeść, zapalić papierosa. To te radości, z których nie zamierzał nigdy rezygnować. I to się odbiło na zdrowiu. Przy dużej nadwadze i kiepskich wynikach udar uderzył nagle. Jak zawsze w takich przypadkach. Johansson wylądował w szpitalu. Lekarze chyba wiedzą, że były policjant nie zmieni nawyków, a i on sam najwyraźniej nie zamierza rezygnować ze swoich przyjemności. Teraz, z mocnym niedowładem prawej ręki, siedząc na wózku, bierze się za swoją ostatnią sprawę. Na emeryturze, ale z nieocenioną pomocą przyjaciół z policji.
Przedawniona sprawa.
Ta „ostatnia sprawa” umierającego detektywa to sprawa sprzed wielu lat. Przypomniała o niej Johanssonowi pani doktor w szpitalu. Nawet jeżeli emerytowany policjant znalazłby sprawcę i nawet jeżeli sprawca wciąż żyje, to dzisiaj uniknąłby kary. Mówimy jednak tutaj o zbrodni obrzydliwej, gwałcie i morderstwie dziewięcioletniej dziewczynki w 1985 roku. To był zresztą nieszczęśliwy czas dla takich śledztw, bo niedługo po zabójstwie dziecka zastrzelony został w centrum Sztokholmu szwedzki premier Olof Palme. W sprawę Palmego byli zaangażowani wszyscy, to był priorytet. Czy śledztwo dotyczące gwałtu i zabójstwa dziecka było prowadzone po łebkach? Być może.
Johansson nie odpuści, nawet jeżeli umiera.
Jeżeli chodzi o medium telewizyjne to życzyłbym sobie tylko takich seriali. Z pogłębionym rysem psychologicznym głównego bohatera, z angażującą sprawą i wiarygodnie prowadzonym śledztwem. Niczego tu nie brakuje. Johansson, a raczej aktor odgrywający tę rolę czyli Rolf Lassgård (w ewentualnym amerykańskim remaku, pałeczkę mógłby przejąć Jeff Bridges) przedstawił swojego bohatera bez zarzutu. To człowiek zmęczony, który próbuje w jakiś sposób przekazać całemu swojemu otoczeniu, że nie zamierza iść na ustępstwa względem swojego postępowania co do zdrowia. Innymi słowy korzysta, raczy się pysznym trunkiem, nie szczędzi przysmaków, wyniki się pogarszają. Przysypia, trzeba go prowadzić za rękę, ale policyjny węch go nie zawodzi. Urządza w mieszkaniu komisariat, rozwiesza mapy, raz jeszcze śledzi drogę małej dziewczynki owego feralnego dnia kilkadziesiąt lat temu. Sprawa jest niezwykle utrudniona, nie żyją świadkowie, a ci którzy są, pamiętają niewiele. Ale Johansson się nie poddaje.
Solidne fundamenty literackie.
Książka Umierający detektyw otrzymała nagrodę Szwedzkiej Akademii Pisarzy Kryminalnych za najlepszą powieść kryminalną 2010 roku. Nie znam twórczości Leif GW Perssona, kryminologa i powieściopisarza przede wszystkim, ale z opinii wynika, że to pierwszorzędne czytadła z nurtu nordic noir. Tak musi być, bo jeżeli literacki pierwowzór Umierającego detektywa jest tak samo dobry jak ekranizacja to wypadałoby sięgnąć po dorobek pisarza. Natomiast Lars Martin Johansson chociaż nie jest bohaterem żadnego cyklu u Leif GW Perssona, to jako bohater pojawia się w wielu jego kryminałach. Sam Umierający detektyw nie jest zresztą jedynym filmowym tytułem, w którym możemy policjanta spotkać. Po raz pierwszy pojawił się w filmie Człowiek z Majorki w 1984 roku (ekranizacja The Pig Party, powieściowego debiutu Leif GW Perssona z 1978 roku).
Zaskakujące jest to, że w Umierającym detektywie dostajemy tak naprawdę dwie sprawy. Jedna to znalezienie sprawcy, to jasne, ale dopiero później pojawiają się pytania natury etycznej względem mordercy. W świetle prawa nie można z tym nic zrobić, a Johansson to ten typ policjanta, nawet jeżeli byłego, który od nienawiści potrafi się odgrodzić. Jasne, kierują nami wszystkimi podobne uczucia przy takiej zbrodni. I tutaj pojawiają się pytania, co teraz zrobić?
Trzy odcinki Umierającego policjanta to rodzaj idealnego telewizyjnego kryminału. Bez histerii, spokojny, poukładany i z dobrą intrygą. Oczywiście mamy tu budżet telewizyjny, akcja opiera się na śledztwie, przesłuchaniach. Nie ma pościgów, strzelanin, tylko rozmowy i rozważania. Jednak temat jest poważny, ponury i mroczny. W kreowaniu atmosfery pomaga wyśmienity delikatny hand-shake (tak delikatny, że prawie niewidoczny, a jednak wyjątkowo wzmaga niepokój u widza) i nastrojowa muzyka. Esencja nordic noir, ciężko się oderwać.
Czas trwania: 176 min
Gatunek: kryminał, nordic noir
Reżyseria: Kristian Petri
Scenariusz: Sara Heldt, Leif G.W. Persson
Obsada: Rolf Lassgård, Helena Af Sandeberg, Alexej Manvelov, Amanda Ooms, Henrik Norlén
Zdjęcia: Stefan Kullänger
Muzyka: Niclas Frisk