Roderyk Usher i jego siostra Madeline, czyli bohaterowie Zagłady domu Usherów, noweli z 1839 roku. To już było, o tym pisał Edgar Alan Poe. Robert McCammon wykorzystuje bardzo sprytnie Usherów Poego. W otwarciu swojego Dziedzictwa Usherów decyduje się moim zdaniem na odważny (w efekcie mistrzowski) patent z samym autorem Zagłady... Wykorzystuje sylwetkę pisarza, by położyć podwaliny pod dalszą, już współczesną opowieść.
Sukcesja Usherów.
Riobert McCammon na dziedziczeniu fortuny po dogorywającym Wallenie Usherze oparł cały szkielet swojej powieści. Sukcesja to też motywacja trójki dzieci, teoretycznych spadkobierców majątku. Hazardzista i alkoholik Boone, uzależniona od narkotyków modelka Kattrina i Rix straumatyzowany pisarz bez sukcesów. Głównym bohaterem jest Rix, który wraca do Usherlandu po latach banicji. Nienawidzi tego miejsca, nienawidzi swoich korzeni i firmy ojca.
Usherowie bowiem zbudowali swoje imperium na przemyśle zbrojeniowym, a Rix, stary hipis, od zawsze walczył z polityką ojca. To walka z wiatrakami, w końcu to zrozumiał i oddalił się od rodzinnego domu. Ale gdy umierający ojciec go wzywa, wszystko się zmienia. Czy Rix odwiesił na kołek stare przykre wspomnienia? Zdecydowanie nie. Swój przyjazd wiąże z nowym projektem. Chciałby napisać książkę, historię rodu w której zawarłby wszystkie podłe historię swojej familii. Jest tego sporo, a dochodzą coraz to nowe sprawy.
Sięgając po Dziedzictwo Usherów można mieć z tyłu głowy przeświadczenie, że oto zasiądziemy do literatury grozy, w której autor będzie wykorzystywał głównie estetykę gotyku. Gotyku jest tu niewiele, za gotyk robi otoczenie, twierdza Usherów, przywoływane opowieści z ponurych kart historii. Czy to minus powieści? Dla mnie zdecydowanie nie. Jest tu tyle zajmujących wątków, że zapominając o przynależności gatunkowej szybko wertujemy strona po stronie chłonąc mroczne przypiski o zepsuciu, nienawiści, pożądaniu i śmierci.
Dziedzictwo Usherów, czyli co za dużo, to tylko na plus.
McCammon wypełnia Dziedzictwo Usherów horrorem, dramatem rodzinnym, legendami, fantastyką i mocami nadprzyrodzonymi. Nie ma w tym umiaru, ale tylko dzięki temu, że ma mistrzowsko opanowane słowo, wszystko trzyma w ryzach. I nie ma tu znaczenia to, że wiele wątków jest niedokończonych. Nie przeszkadza to czytelnikowi, przyjemnością jest niekiedy dopowiadanie sobie historii i wyobrażanie sobie tego, co jest za marginesem Usherlandu.
I to jest ten szczególny przypadek, gdy 'co za dużo, to niezdrowo’ nie ma tu żadnego potwierdzenia. Rix zmierzy się z wieloma niewyobrażalnymi dla śmiertelnika rzeczami, ale nadprzyrodzony charakter powieści ujawni się dopiero w połowie. Wprawdzie znamiona klasycznego horroru przewijają się od początku, ale prawdziwa groza wybrzmi dopiero po czasie. Po drodze spotkamy się z Dyniowatym, który porywa dzieci, z Żarłocznym Bebechem, czyli wielką czarną panterą, która grasuje w lasach. Mało? Jest Król Góry obdarzony wielką mocą, jest i Twierdza Usherów, tajemnicze miejsce, które kryje w sobie kilometry korytarzy i setki komnat. Mało? Wojsko czeka na kolejną śmiercionośną broń, młodzi czekają na spadek po ojcu, a mały chłopiec w wiosce odkrywa w sobie supermoce. I to wszystko do siebie pasuje. Niezwykłe.
Autor: Robert McCammon
Tłumaczenie: Adam Robert Winnicki
Autor ilustracji: Maciej Kamuda
Ilość stron: 552
Oprawa: twarda
Wydawnictwo: Vesper
Format: 140×205 mm