Gram ostatnio dużo w grę Battlefield 2042. Być może nawet za dużo, ale to temat na inny rozdział. Niemniej gram i seans filmu Tyler Rake 2 o grze mi przypomniał. Tym bardziej, że do filmu przystąpiłem bezpośrednio po kolejnej sesji na konsoli. Zresztą powiedzcie mi sami, czy aż tak bardzo się mylę? Chris Hemsworth jako Tyler Rake biegnie, strzela, wpada do samochodu, robi nim kołowrotki, gdzieś tam przeskakuje do pociągu, strzela do helikoptera, wszystko wokół wybucha. Wszystko. Jedyna różnica jest taka, że ja w Battlefielda nie jestem taki dobry jak Hemsworth w Extraction 2. On ma tutaj God mode on, wklepane iddqd przed startem, a na dokładkę wallhacka. I to jest piękne, bo udaje, że na kodach nie gra. Zgłosiłem typa, ticket założony.
Ja już naprawdę zapomniałem o czym była pierwsza część Tyler Rake’a. To znaczy pamiętam to, na czym twórcom zależało najbardziej. Pamiętam to, o czym ciągle rozmawiamy i przywołujemy w kontekście rozmowy o kinie akcji. Mianowicie o tej jednej scenie kręconej na petardzie, o masterszocie z piekła rodem (nawet jeżeli markowanym). Co zrobić, żeby przebić dokonania specjalistów od kina akcji z części pierwszej? Dorzucić dukatów, zebrać jeszcze więcej specjalistów, porozmawiać z każdym z nich z osobna i utrwalić w przekonaniu, że tym razem musi być mocniej. I jest, ale przecież wypada dać jakąś historię. Jakaś historia jest, ale osobiście mam wrażenie, że jako widz zostałem wrzucony w środek trzeciego sezonu w siódmy odcinek. Kim są ci ludzie wokół Tylera? O jakiej przeszłości on mówi? Te wszystkie rzeczy były w części pierwszej? Ok, przyjąłem to wszystko do wiadomości, bo pamiętam kilka twarzy i pamiętam, że Rake miał nie lada kłopoty w pierwszej odsłonie. Kłopoty na miarę Ripley w finale trzeciej części Obcego. Ale od czego są utalentowani scenarzyści? Od wskrzeszania bohaterów! Klonowanie, bliźniacy, łut szczęścia. Tutaj wystarczył dobry szpital w Dubaju i Tyler Rake powstał z kolan, przyjmuje kolejną misję. Musi wyrwać kobietę z dziećmi z gruzińskiego więzienia. Cała reszta to odpalona raca, która płonie aż do finału w kościele.
I to by było na tyle, pozostała część to przekrzykiwanie się na spektakularne sceny, w których nie istnieją już ograniczenia, co do pracy operatora, bo kamera lawiruje jak mały punkcik zawieszony na siatce 3D. Dalej są efekty specjalne, więc oko kamery przelatuje w trybie ciągłej akcji absolutnie wszędzie, ze scenami rozciągniętymi do 20-30 minut. Przelatujemy przez dziury po kulach, pod pędzącymi samochodami, przez najmniejsze otwory, krążymy wokół wybuchów, trupów, a Tyler Rake biegnie z tymi biednymi ludźmi od więzienia, przez pociągi, w ciągłym pędzie.
To dobry film, nie ma czasu na nudę, tytuł podnosi po raz kolejny poprzeczkę w segmencie kina akcji. Hej, chcecie więcej pieniędzy? Musicie przeskoczyć propozycje serwowane od gości od Extraction 2. Tak bym powiedział, gdybym był producentem, a ktoś chciałby pieniądze na nowy fantastyczny film akcji. Bo tu nie ma taryfy ulgowej. To, co widzicie na ekranie będzie zniszczone. Piękny i dosadny film akcji, Nie najlepszy w tym roku, ale wchodzi do tego samego pokoju w którym siedzi John Wick 4. Tyler Rake i John Wick mogą spojrzeć na siebie z szacunkiem.
Gatunek: akcja
Reżyseria: Sam Hargrave
Scenariusz: Joe Russo
Obsada: Chris Hemsworth, Golshifteh Farahani, Adam Bessa, Olga Kurylenko, Daniel Bernhardt, Tinatin Dalakishvili, Idris Elba
Zdjęcia: Greg Baldi
Muzyka: Henry Jackman, Alex Belcher