THIS IS THE STORY of my older brother’s strange criminal behavior and his disappearance. No one urged me to reveal these things; no one asked me not to.
Jaki ojciec, taki syn. W tym konkretnym przypadku nie zabrzmi to dobrze. A może „jaki ojciec, taki syn” nigdy nie brzmi dobrze? Może to przysłowie ma z reguły pejoratywny wydźwięk? Ten konkretny syn, Wade (Nick Nolte) jest podobny do ojca ciałem i duszą. I jakby się nie starał (choć stara się w sposób osobliwy), osobista historia z przemocowym ojcem (która wszak i trwa w wieku dorosłym) wypaliła w nim brzemię tak mocne, że sam powiela wszystkie wyniesione z domu schematy.
Po prawdzie Wade mógłby przejrzeć się w lustrze i dojrzeć w nim od razu Glena (James Coburn). I to jest kwintesencja psychologicznego dramatu Paula Schradera. Wade jest inteligentny i doskonale wie (choć z pewnością stanowczo by zaprzeczył), że wszystko czego nienawidził w ojcu znalazło się również w nim. Ale on, jako mężczyzna walczący z całą tą spuścizną, pogrąża się raz za razem po każdym ciosie niesionym w próżnię. A walczy niezmiennie, od świtu do zmierzchu. Popada w obsesję i prowadzi „śledztwo” dotyczące wypadku w lesie, w którym zginął lokalny biznesmen. Próbuje odnowić stosunki z córką z małżeństwa, które legło w gruzach i gruzy przesypują już nawet znajomość z byłą żoną. A na to wszystko jeszcze bolący ząb. No i ojciec, nie zapominajmy o ojcu. Wszak to jego upiorna postać z nieodłączną szklanką whisky w dłoni łypie kaprawym okiem tak dzisiaj, jak i kilkadziesiąt lat wcześniej (w retrospekcjach) gdy Wade ze swoim bratem żyli pomiędzy matką, ojcem, a jego karzącą ręką.
Historia tego filmu jest taka, że Schraderowi wystarczyło podobno pierwsze zdanie z powieści Russella Banksa. To zdanie, które rozpoczęło mój tekst o Prywatnym piekle. Schrader chwycił książkę, przeczytał, wsiąkł totalnie, zakupił prawa do ekranizacji. Ale nie było to łatwe przedsięwzięcie. Podobno też, gdy czytał, od razu widział w roli Wade’a Nicka Nolte. I Nick Nolte przystał na propozycję, a do roli przygotowywał się latami. Moim zdaniem efekt ostateczny był trochę przerysowany, a u aktora było widać za dużo gry. Ale jednak w zestawieniu z tematem to się sprawdziło, tak samo jak w zestawieniu z Coburnem, z którym jako filmowy bohater Wade się ścierał.
Ileż to już razy kino przyglądało się ojcom, którzy pod każdym względem kiepsko wypadali w swojej roli? Ileż to już razy Paul Schrader przyglądał się toksycznym mężczyznom? Ani w kwestii ojcostwa, ani w temacie męskich patologicznych udręk Prywatne piekło nie mówi nic nowego. Ale to porządne kino, ważne i technicznie dopracowane. Schrader wygenerował przejmujący klimat, wszystkie sceny interakcji Wade’a z Glenem iskrzą od złej energii. Atmosferę można kroić nożem. Z prawdziwym bólem ogląda się to kiepskie przedstawienie, gdy dwójka mężczyzn, ojciec z synem, skazani są na swoje towarzystwo. Rychłe opuszczenie domu (za młodu) byłoby najwłaściwszym rozwiązaniem. Zrozumiał to brat Wade’a, Rolfe, narrator opowieści.
Ta historia nie mogła mieć happy endu. Na życiu w rodzinie z ojcem, który sieje takie spustoszenie tracą wszyscy. Prywatne piekło pokazuje, że najlepszym lekarstwem jest ucieczka, odcięcie się, zerwanie więzi. Tak jak zrobił to Rolfe, tak jak powinien to zrobić zawczasu Wade i ich matka.
Czas trwania: 114 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Paul Schrader
Scenariusz: Paul Schrader, Russell Banks (na podstawie powieści)
Obsada: Nick Nolte, Sissy Spacek, James Coburn, Willem Dafoe
Zdjęcia: Paul Sarossy
Muzyka: Michael Brook