Nieustannie: Historia Michaela J. Foksa

Michael J. Fox i jego dramat nie jest w żaden sposób ważniejszy niż dramat każdej jednej osoby dotkniętej chorobą Parkinsona. Tego tłumaczyć nie trzeba. Podobnie ma się sprawa z nowotworem u Vala Kilmera (vide film Val). Natomiast niezwykle ważne są filmy dokumentalne, które opowiadają o tych ikonach podkulturach, ale przede wszystkim o nich jako o ludziach, którzy z chorobą się zmagają. Dlaczego? Jeżeli są dobrze nakręcone (tak jak ten) z poszanowaniem spraw istotnych, to pozwalają zrozumieć wiele rzeczy, przybliżają naturę schorzenia, opowiadają o walce, nadziei, dodają otuchy, wzruszają, poruszają nuty empatii.

Davis Guggenheim zna się na swojej robocie. Reżyser, producent, scenarzysta. Prywatnie mąż Elisabeth Shue (od 1994 roku). Gdy prześledzi się jego filmografię można zauważyć, że uderza najczęściej we wszystkie palące kwestie. Nadużycia seksualne, zmiany klimatyczne, religie etc. W Nieustannie: Historia Michaela J. Foksa jest inaczej. Przygląda się życiu filmowej ikony z lat 80. i 90. To filmowa biografia naznaczona osobistym dramatem. Kluczowym momentem były lata 90. gdy ówczesny gwiazdor zauważył swoją przypadłość. Po diagnozie przyszedł czas na ukrywanie tego faktu, następstwem była depresja, alkohol. Historia jakich wiele, ale zapewniam, że realizacyjnie dokument Guggenheim to wysoka półka.

Przede wszystkim montaż, bo Nieustannie: Historia Michaela J. Foksa to nie tylko surowe archiwalia, ale i zapędy fabularne. Aktorzy wcielają się w młodego aktora, pokazuje jego drogę od czasów dzieciństwa, przez małe szkolne dramaty (zawsze był niski, zawsze był pomiatany przez szkolnych rzezimieszków), po narwaną niemalże drogę w kierunku Hollywood. To wszystko wkomponowane jest w klasyczną obyczajową życiówkę. Przechodzimy więc przez większość ról, zostaniemy dłużej przy sitcomie Family ties, który przyniósł mu sławę. Później narodziny supernowej w kwestii rozpoznawalności czyli rzecz jasna Powrót do przyszłości. Doszło kilka ważnych aktorskich dokonań jak praca u Briana De Palmy w Ofiarach wojny. Odhaczanie ról to klasyk w filmowych biografiach, ale twórcy pokazują jaki wpływ miała choroba Parkinsona na tę pracę. Dopiero teraz możemy zobaczyć, jak Michael J. Fox ukrywał symptomy, jak grał ciałem, by nikt nie nabrał podejrzeń, jak aplikował sobie lekarstwo za lekarstwem, by jakoś związać koniec z końcem. W końcu, gdy już ukrywać się wszystkiego nie dało, ogłosił to światu i grał dalej przyjmując z pokorą Parkinsona, próbując go ujarzmiać, wyciągnąć coś jeszcze z tej dramatycznej sytuacji. To wzloty i upadki, ale coś jeszcze.

Rodzina. Jasne, że przechodzenie przez Parkinsona przez gwiazdora tej rangi (z tymi pieniędzmi) różni się od przechodzenie przez Parkinsona przez pana Wojciecha czy przez panią Joannę z Wąbrzeźna. Michael J. Fox ma wszystko, by Parkinsona tłumić, sprzedać mu kilka silnych ciosów z farmacji. Nigdy nie położy jednak Parkinsona na deski, bo choroba ciągle wychodzi na ring, a aktor do walki z nią. A jednak ma wsparcie, które pieniądze dają. Najlepszy trener, który w tym przypadku jest konieczny, bo Michael J. Fox ma już znikomą kontrolę nad ruchem, grawitacja robi swoje, a wszędzie.przecież czyha niebezpieczeństwo w postaci narożników mebli, krzeseł, schodów. Liczne wypadki jak również złamania są tu na porządku dziennym. To, co potrafi wzruszyć w dokumencie wychodzi z rodziny. W chorobie i zdrowiu mówi czule Tracy Pollan w kierunku małżonka, gdy ten drży niemal już całym ciałem. I to jest istota dokumentu. Żeby chora osoba nigdy nie musiała się z chorobą mierzyć sama.

 

Patryk Karwowski

Czas trwania: 95 min
Gatunek: dokument
Reżyseria: Davis Guggenheim
Scenariusz: Michael J. Fox
Obsada: Michael J. Fox
Zdjęcia: C. Kim Miles
Muzyka: John Powell

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?