Trzej muszkieterowie

Na chwilę przed premierą kolejnej wersji Trzech muszkieterów (do dzisiaj mamy już prawie 30 filmowych adaptacji) wróciłem do swojego ulubionego tytułu opartego na powieści Alexandra Dumasa. Pierwszy (i jedyny) kontakt z powieścią miałem pod koniec klasy podstawowej. Możecie sobie wyobrazić, że wówczas historia pochłonęła mnie bez reszty. Gdzie indziej nastolatek z blokowiska mógł znaleźć taką przygodę? Płaszcz i szpada, romanse, pojedynki, intrygi. Nie pamiętam wszystkiego, dość dobrze początek, podobnie jak z filmem Richarda Lestera. To drugi seans, od pierwszego minęło 20 lat. I tutaj moje pytanie. Ot tak, trochę rzucone w próżnie, trochę do Was czytelników. Czy powieść Dumasa też była tak upstrzona humorem? Nie pamiętam, choć motyw z trzema umówionymi pojedynkami przez D’Artagnana akurat bardzo dobrze. Więc może, skoro Dumasa stać było na tak zabawny moment (a to naprawdę wyborny incydent, porywczy Gaskończyk umówił się na pojedynek z Atosem, Portosem i Aramisem w godzinnych odstępach), to może i w całej powieści znalazło się miejsce dla kolejnych humorystycznych akcentów?

Trzeba od razu napisać przy okazji obrazu Richarda Lestera, że to owszem, jest film z nurtu płaszcza i szpady, przygodowy szlagier, ale i slapstickowa komedia. Pojedynki i choreografia tychże to niemal bójki z filmów z udziałem Terence’a Hilla i Buda Spencera. A reszta scen? W każdej jednej (naprawdę w każdej jednej) mamy gag. Atos siedzi na skraju studni. Co się stanie? Wpada do niej. D’Artagnan pędzi wierzchem, bo trzeba ratować Francję. Za nim giermek. Zbliżają się do przejazdu pod murowanym łukiem. Co się stanie? Uff, łuk minięty, giermek wpada w drzewo. I tak dalej.

To nie wada, to znak rozpoznawczy tego filmu. Humor dodaje uroku, bigla, charakterystycznego brzmienia na którym twórcom zależało. Humor humorem, ale to jest wciąż wspaniałe widowisko przygodowe. Dwa najważniejsze atuty filmu to obsada i wykonanie. Obsada? Bez wad: Oliver Reed. Raquel Welch, Richard Chamberlain, Michael York. Wymieniać dalej? Proszę bardzo. Christopher Lee, Geraldine Chaplin, Simon Ward, Faye Dunaway, Charlton Heston. Piękna obsada, wspaniałe gwiazdy. trafiony casting. I każda rola porywająca. Jasne, na tyle nazwisk trzeba się cieszyć z każdej krótkiej chwili obcowania z niektórymi aktorami i aktorkami. Nie każdy miał tyle czasu co Michael York, ale docenicie nawet te krótsze chwile. No i wykonanie. Mistrzowska scenografia i kostiumy. Nierzadko we współczesnym filmie historycznym narzeka się na sterylność. W Trzech muszkieterach tego nie ma. To znaczy jest autentyzm, nawet brutalny naturalizm. Kolorystyka, faktury, kostiumy, meble, liche komnaty i te pełne przepychu. Bogactwo miesza się biedą. Szczególnie dzisiaj robi to ogromne wrażenie.

A historia? Richard Lester, moim zdaniem, z przymrużeniem oka traktuje całą opowieść. Intryga jest oczywiście świetna, rozumiemy muszkieterów, przywiązanie do wyznawanych maksym. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego jest prawdziwe, bo sam film jest prawdziwy, żywy, energiczny. Tylko, że Richard Lester trochę nabija się z francuskiego dworu (słusznie), z przaśnych zabaw i chyba z samych muszkieterów. Bo jak są tutaj pokazani ci mężni panowie? Cóż, to banda gamoni, złodziei, którzy za nic mają uczciwą pracę. A jakże. Przejeżdżając przez wieś sieją tam popłoch. tratują pola, niszczą nierzadko dorobek biednych ludzi z nizin społecznych. W takiej karczmie, żeby nie płacić za posiłek urządzają błazenadę i w ekwilibrystycznych popisach kradną jedzenie. Bardzo śmieszne, można by stwierdzić. Ale nie wszyscy się przecież śmieją. Nie karczmarz, który ledwo wiążę koniec z końcem. Takie czasy, film wspaniały.

Patryk Karwowski
Czas trwania: 105 min
Gatunek: przygodowy
Reżyseria: Richard Lester
Scenariusz: George MacDonald Fraser
Obsada: Oliver Reed, Raquel Welch, Richard Chamberlain, Michael York, Frank Finlay, Christopher Lee, Geraldine Chaplin, Simon Ward, Faye Dunaway, Charlton Heston
Zdjęcia: David Watkin
Muzyka: Michel Legrand

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?