Roving woman

Nie powinno to dziwić, że Wim Wenders pochylił się nad projektem Michała Chmielewskiego, dla którego Roving Woman jest pełnometrażowym debiutem. Nie powinno to dziwić, bo Roving Woman wywodzi się z tego samego nurtu kina niezależnego, co wczesne filmy Wendersa jak chociażby Alicja w miastach, czy nawet nieco późniejszy Paryż, Teksas. Oszczędny, skupiony na człowieku i jego miejscu w świecie. Skupiony na detalach. Roving Woman to również kino drogi, filmowa pochwała twórczej ascezy. Minimum dialogów, bohaterka przebywa najczęściej sama ze sobą i jedzie przez wyjałowioną krainę. Bez celu, donikąd.

Inspiracją dla Leny Góry (zagrała główną rolę i była współautorką scenariusza) i Michała Chmielewskiego była historia Connie Converse, piosenkarki amerykańskiej, która zaginęła w latach 70. Wyszła z domu rodzinnego w poszukiwaniu innego życia. Miała pewnie ku temu powód. Była wypalona zawodowo i zapewne w głębokiej już depresji. Z bohaterką graną przez Lenę Górę jest trochę inaczej, ale zasada jest podobna, droga donikąd w poszukiwaniu siebie, w poszukiwaniu czegokolwiek lub nawet odpowiedzi na nigdy nie zadane pytania.

„Każdy z czasem staje się niewidzialny. Wystarczy tylko poczekać”.

To filmowy cytat, niezwykle piękny i ważny w kontekście kobiety znikającej za horyzontem. Bo tu tkwi kwintesencja, na której zależało twórcom. Roving Woman opisuje ten nieokreślony czas w podróży z miejsca do, miejmy nadzieję, miejsca przeznaczenia. Główna bohaterka opuszcza po burzliwej kłótni swojego partnera. Nie znamy przyczyn, nie znamy genezy związku, ale widać, że odbyła się tam walka na noże. Cóż, powrotu nie ma. Kobieta z tym, co ma przy sobie, czyli z niczym, udaje się w podróż kradzionym samochodem. Bez pieniędzy, bez jasnego celu choć pojawia się i pewien wątek zaczepny – Sara znajduje taśmy magnetofonowe właściciela samochodu, niejako podąża jego tropem, chociaż nie można pisać, że stanowi to o motywie przewodnim filmu. Spotyka różnych ludzi, najczęściej tych w nieco podobnej sytuacji.
Ameryka b, która tak interesowała Wendersa i tutaj jest przedstawiona w podobny sposób. Zaniedbane miejsca, zaniedbane twarze, bez większych marzeń. Ot, żeby jakoś wytrwać. Michał Chmielewski rejestruje więc ten czas nieobecności, a my przyglądamy się wszystkiemu, czego mogłaby doświadczyć kobieta na rozdrożu swojej życiowej drogi.
W kategorii kina niezależnego, to wyjątkowy film. Subtelny, delikatny i wrażliwy. Dzisiaj, mam wrażenie, również samotny na kinematograficznej mapie świata.
Patryk Karwowski

Czas trwania: 95 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Michal Chmielewski
Scenariusz: Michal Chmielewski, Lena Góra
Obsada: Lena Góra, John Hawkes
Zdjęcia: Lukasz Dziedzic

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?