Nie powinno to dziwić, że Wim Wenders pochylił się nad projektem Michała Chmielewskiego, dla którego Roving Woman jest pełnometrażowym debiutem. Nie powinno to dziwić, bo Roving Woman wywodzi się z tego samego nurtu kina niezależnego, co wczesne filmy Wendersa jak chociażby Alicja w miastach, czy nawet nieco późniejszy Paryż, Teksas. Oszczędny, skupiony na człowieku i jego miejscu w świecie. Skupiony na detalach. Roving Woman to również kino drogi, filmowa pochwała twórczej ascezy. Minimum dialogów, bohaterka przebywa najczęściej sama ze sobą i jedzie przez wyjałowioną krainę. Bez celu, donikąd.
Inspiracją dla Leny Góry (zagrała główną rolę i była współautorką scenariusza) i Michała Chmielewskiego była historia Connie Converse, piosenkarki amerykańskiej, która zaginęła w latach 70. Wyszła z domu rodzinnego w poszukiwaniu innego życia. Miała pewnie ku temu powód. Była wypalona zawodowo i zapewne w głębokiej już depresji. Z bohaterką graną przez Lenę Górę jest trochę inaczej, ale zasada jest podobna, droga donikąd w poszukiwaniu siebie, w poszukiwaniu czegokolwiek lub nawet odpowiedzi na nigdy nie zadane pytania.
„Każdy z czasem staje się niewidzialny. Wystarczy tylko poczekać”.
Czas trwania: 95 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Michal Chmielewski
Scenariusz: Michal Chmielewski, Lena Góra
Obsada: Lena Góra, John Hawkes
Zdjęcia: Lukasz Dziedzic
PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?